Piotr Gawor
ŚWIATŁO WIARY
Rozważania Drogi Światła
podczas rekolekcji jesiennych
Stowarzyszenia Rodzin Katolickich
Diecezji Gliwickiej
w Roku Wiary
Wadowice, 20-22 września 2013 r.
Wprowadzenie
Niemal codziennie dopada nas bezradność wobec egzystencjalnego pytania dlaczego?. Szczególnie wobec zła, wobec cierpienia, zwłaszcza dotyczącego tych najsłabszych, niewinnych – dzieci. Wobec np. miesięcznego umierania 6 letniej dziewczynki w hospicjum nie sposób nie zapłakać, nie zawyć, jak mówi etatowy pracownik tegoż hospicjum.
Pytamy dlaczego?. Szukamy odpowiedzi, błądzimy w ciemności absurdu cierpienia i poczucia niesprawiedliwości. Nierzadko buntujemy się… Odwieczne pytania, nierozwiązywalne problemy.
A przecież od ponad 2000 lat mamy szansę zmierzenia się z tym pytaniem. Mamy nie tylko szansę, ale pewność, że odpowiedź rzeczywista i konstruktywna istnieje. Mimo to, pytanie ciągle jest stawiane, a za pytaniem stoi cierpienie i niepewność.
Dlatego ciągle od nowa przypominane są podstawy odpowiedzi.
Niecały rok temu Benedykt XVI zaproponował Rok Wiary. Niejako zaapelował do każdego z nas: człowieku, zechciej przez rok zastanowić się nad swoją wiarą, nad sobą.
A jego następca, Franciszek, od początku swego pontyfikatu mówi: nie przynoszę wam srebra, ani złota, przynoszę wam Jezusa. Nie papież się liczy, ale Jezus. I pisze pierwszą swoją encyklikę o wierze. Lumen fidei – Światło wiary, czyli wielki dar przyniesiony przez Jezusa. (…) Kto wierzy, widzi; widzi dzięki światłu oświecającemu cały przebieg drogi, ponieważ przychodzi ono do nas od zmartwychwstałego Chrystusa, niezachodzącej nigdy gwiazdy porannej. (LF 1).
Kto wierzy widzi. Widząc może dostrzec również odpowiedzi na trudne pytania, na pytania najtrudniejsze. Warunkiem jest wiara. Dostrzeżenie odpowiedzi nie oznacza jednak zniknięcia niepewności i cierpienia. Umożliwia jednak zaufanie.
Rozważając w 14 odsłonach światło, jakie promieniuje ze spotkań z Chrystusem zmartwychwstałym módlmy się o pomnażanie naszej osobistej wiary.
Stacja I
Światło o świcie pierwszego dnia tygodnia (Mt 28, 1-7)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Po szabacie, o świcie pierwszego dnia tygodnia, Maria Magdalena oraz druga Maria przyszły obejrzeć grób. A oto nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi, bo anioł Pański zstąpił z nieba i odsunął kamień. I usiadł na nim. Miał jaśniejący wygląd.
Odkrycie Jezusa zmartwychwstałego dla siebie, w swoim życiu, uwierzenie w Niego, musi mieć w sobie coś wspólnego z trzęsieniem ziemi. To nic, że od dzieciństwa może wzrastaliśmy w religijnym domu, modliliśmy się, chodzili do kościoła, na katechezę. To wszystko ma znaczenie, jest oczywiście dobre, ale wpisuje się w przyzwyczajenie, w „prawo i proroków”, w przyswojoną i polubioną (albo i nie) tradycję.
A potrzebny jest wstrząs wynikający z relacji On – ja, wstrząs wynikający z odsunięcia kamienia ograniczającego dotychczasową naturę człowieka, przesłaniającego światło towarzyszące przekroczeniu tej natury. To odsunięcie kamienia przekracza jednak możliwości człowieka, musi tego dokonać anioł Pański, który jednak dyskretnie siada na kamieniu i zachęca: Podejdźcie i zobaczcie miejsce gdzie Go położono.
I tutaj chyba rodzi się wiara. Trzeba jednak podejść; podejść samemu. Nie wystarczy już przykład rodziców, czy tradycji. To musi być osobista decyzja i wysiłek. Podejść, zobaczyć puste miejsce i przypomnieć sobie, że przecież On o tym mówił. I to się stało! Będzie temu towarzyszyło trzęsienie ziemi, bo może zawali się coś, co dotychczas było takie wygodne.
Módlmy się, aby w naszych rodzinach można było usłyszeć głos anioła Pańskiego, a w naszych domach by znalazł się kamień, na którym mógłby on usiąść.
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja II
Światło wpisane w lęk, radość, zdumienie i bezradność
(Mt 28, 8; J 20, 1-9; Mk 16, 8; Łk 24, 4)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Gdy anioł powiedział obydwu Mariom co miał do powiedzenia (Potem idźcie szybko powiedzieć Jego uczniom: powstał z martwych i podąża przed wami do Galilei. Tam Go zobaczycie – relacja św. Mateusza) one z lękiem, ale i wielką radością odeszły szybko od grobu i pobiegły oznajmić to Jego uczniom. Z lękiem, ale i z wielką radością. Św. Marek dodaje jeszcze ze zdumieniem, a św. Łukasz podkreśla, że poczuły się bezradne.
Wszystko to skierowane było do kobiet, jako pierwszych świadków zmartwychwstania. One miały przekazać dalej. Relacja o zmartwychwstaniu była tak nieprawdopodobna, że uczniowie oczywiście nie uwierzyli kobietom. Nawet Piotr, Jan i Jakub, którzy byli na Górze Tabor, widzieli przemienionego Jezusa i słyszeli o zmartwychwstaniu.
Tak bywa z wiarą; z naszą też. Czyż nie bywa tak, że wpatrując się w chleb i w kielich zaledwie szukamy w sobie radości (uniesienia), ogarnia nas zdumienie, czujemy się bezradni wobec prostoty i głębi tej tajemnicy; a czasem może pojawia się i lęk, by nie zaprzepaścić szansy brakiem należnego skupienia.
W każdym z tych stanów, niejako naturalnych w zderzeniu człowieka z Bogiem wpisane jest światło i trzeba uczyć się je dostrzec.
Módlmy się o taką gotowość naszych serc i umysłów, by przez lęki, radości, zdumienia i bezradności zdołało się przedrzeć światło wiary i rozświetlić mroki niedowiarstwa
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja III
Światło spotkania twarzą w twarz (J 20, 11-18)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Kiedy uczniowie już uwierzyli, mimo iż nie widzieli Jezusa zmartwychwstałego, i wrócili z powrotem do siebie, Maria Magdalena stała na zewnątrz grobowca i płakała.
Mężczyźni jakoś pogodzili się z brakiem ciała Mistrza – ona nie. Dla niej brak ciała przyćmił jakby zdolność do uwierzenia. Reakcją był płacz, była niepocieszona. Próba słownego pocieszenia (Kobieto, dlaczego płaczesz? Kogo szukasz?) okazała się nieskuteczna. To trochę tak, jak nam często się zdarza doświadczyć trudności znalezienia słowa pociechy w zmartwieniu, w nieszczęściu. Postrzegani jesteśmy jako ogrodnicy, którzy swymi spracowanymi dłońmi o spękanej skórze usiłują dotknąć zapłakanej, delikatnej twarzy, by nie rzec ściśniętego serca.
A światło pociechy, światło wiary ma szanse przebić się przez zasłonę bólu pod warunkiem, że skierowane jest bezpośrednio do osoby. Tylko jedno słowo wypowiedział Jezus: Mario! Jak to dobrze, że w polskiej gramatyce, w deklinacji jest siódmy przypadek, wołacz. Jezus woła nas po imieniu! Mario!, Tereso!, Heleno!, Pawle!, Krystianie!, każdy z was osobno! Odwróćcie się i spójrzcie w moją twarz. Jeśli dostrzeżecie to światło, zdobądźcie się na ciche i ufne Rabbuni!, co znaczy: Nauczycielu.
Ale uwaga: pociecha nie polega na tym, by poznawszy, przytulić się do Nauczyciela. On mówi: Nie dotykaj Mnie. (…) Idź natomiast do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do mojego Ojca i waszego Ojca, mojego Boga i waszego Boga”.
Trzeba iść i głosić. Mimo bólu…
Módlmy się o wyostrzenie słuchu na własne imię wypowiedziane przez Boga
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja IV
Światło wspólnej drogi dostrzeżone poniewczasie
(Łk 24, 13-19. 25-27)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Tego samego dnia dwóch z nich szło do wsi zwanej Emaus. Droga z Jerozolimy do Emaus to ok. 11 kilometrów. Obecnie, samochodem, ok. 25 minut jazdy. Wtedy, pieszo, mniej więcej 2,5 godziny marszu, w pyle drogi gruntowej, w popołudniowym słońcu. Na pewno droga męcząca.
Oni idąc rozmawiali ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Ktoś do nich dołączył. Jakiś nietutejszy, skoro nic nie wiedział o tym, o czym cała Jerozolima huczała od rana. Choć Go znali, jednak pozostał nierozpoznany, bowiem
Oczy ich były przyćmione i nie mogli Go rozpoznać. (…) Przystanęli smutni.
W rozmowie dają wyraz rozżaleniu. Doznali zawodu. Miało być tak dobrze. Mieliśmy nadzieję, że to On wyzwoli Izraela.
Nieznajomy wypomina im nierozumność i lenistwo! (a oni nie obrazili się) i zaczyna tłumaczyć to, co od dawna było napisane, a jeszcze tak niedawno zostało przypomniane i potwierdzone słowami i czynami niezwykłymi.
A oni? Oni nic, idą dalej. I dopiero poniewczasie, gdy w nieznajomym rozpoznali Jezusa, gdy musieli przyznać rację mówiącym o zmartwychwstaniu kobietom, dostrzegają światło bijące z jego słów. Czy serce nie rozpalało się w nas, gdy rozmawiał z nami w drodze i wyjaśniał nam Pisma?
Droga życia ze smutnymi przystankami wyznaczanymi pytaniem dlaczego?. Nie widzimy odpowiedzi po naszej myśli. Słuchamy słów, ale dopiero po niewczasie dostrzegamy w nich blask rzeczowej argumentacji; blask niesiony przez wiarę.
O wiarę, o wiarę, … o wiarę; choćby poniewczasie
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja V
Światło stołu (Łk 24, 28-35)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Gdy zasiedli do stołu, On wziął chleb, odmówił modlitwę uwielbienia, połamał i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i rozpoznali Go. Lecz On stał się dla nich niewidzialny.
Najłatwiej rozpoznać Jezusa, uwierzyć w Niego, uwierzyć Jemu, uwierzyć w Boga, podczas łamania chleba. Wtedy, w Emaus, zasiedli przy zwykłym stole, do wieczerzy, zmęczeni drogą. Długi czas w powstających wspólnotach chrześcijańskich łamanie chleba odbywało się przy zwykłych stołach, w domach, często w tajemnicy przed światem. Za każdym razem łamanie chleba przypominało światło Wieczernika.
Dopiero później pojawiły się stoły – ołtarze, o bardzo wyszukanych formach. Sobór Watykański II zalecił powrót do tradycji ołtarza – stołu.
Najłatwiej uwierzyć w Boga przy łamaniu chleba. Oczy mogą się otworzyć pobudzone światłem prawdy uznanej wiarą.
Oczy osób wymawiających się agnostycyzmem mogą się również otworzyć na zasadzie paradoksu. Przemiany chleb – Ciało, wino – Krew, nie sposób wymyślić. Niemożliwa jest podróbka, oszustwo, czy interes. To nie może nie być prawdą, choć On nadal staje się niewidzialny.
Niedowiarstwo może wynikać z wygody, z lenistwa, bo uwierzenie zmusza niejako (zobowiązuje) do aktywności. Tam, w Emaus, w tej samej chwili wybrali się i wrócili do Jeruzalem. A mieli już 11 kilometrów „w nogach” i był wieczór.
Módlmy się za sprawujących Eucharystię, by podnoszone przez nich chleb i kielich promieniowały blaskiem Ciała i Krwi.
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja VI
Światło prozy życia (Łk 24, 36-43)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
To zdarzyło się po powrocie dwóch wędrowców z Emaus. Musiała już być noc. Jedenastu uczniów i innych zgromadzonych z nimi wysłuchało opowieści. Faktów zaczynało przybywać: Pan ukazał się kobietom, Szymonowi, teraz tym dwom. Wszystko zaczyna wskazywać na to, że prawdziwie zmartwychwstał.
I nagle On sam stanął pośród nich i powiedział: „Pokój wam!”. Reakcją było zatrwożenie i przestrach. Co innego słyszeć, a co innego zobaczyć na własne oczy. Kogo? No… ducha, zjawę. Wprawdzie mówi Pokój wam, ale obecnym daleko do spokoju. Pojawiła się jednak i radość.
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i byli pełni zdumienia, zapytał ich: „Macie tu coś do jedzenia?”. Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. A On wziął i zjadł.
I to był argument decydujący. Uwierzyli! Zwykły prozaiczny akt zjedzenia kawałka pieczonej ryby. To było coś w rodzaju sztuczki. Nie pierwszej zresztą.
Potem już było poważnie – rozjaśnił im umysł, aby rozumieli Pisma. Obiecał napełnienie mocą z wysoka.
W historii Kościoła stale przeplata się sacrum z profanum, wielkość i prawda nauczania z prozą życia ludzi i instytucji. I to jest argument za wiarygodnością Kościoła, który jest wprawdzie Mistycznym Ciałem Chrystusa, ale realizowanym w prozie życia codziennego jego członków.
Módlmy się o taką postawę, aby nierozwiązywalne na pozór pytania codzienności nie przesłaniały nam światła Chrystusowego „Pokój wam!”
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja VII
Światło przekazane za zamkniętymi drzwiami (J 20, 19-23)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Inaczej zapamiętał to wydarzenie św. Jan. Pominął szczegół o jedzeniu ryby. Zapamiętał nastrój obawy prze Żydami z powodu czego zamknięto drzwi. Mimo to Jezus przyszedł, stanął w środku i pozdrowił ich: „Pokój wam”. A gdy to powiedział, pokazał im ręce oraz bok. Uczniowie uradowali się, że ujrzeli Pana.
Spróbujmy wyobrazić sobie tę sytuacje. Radość z pewnością była, ale co dalej? O czym i jak rozmawiać z kimś, kto umarł i to na krzyżu oraz był pochowany. Św. Łukasz świetnie to oddał słowami z radości jeszcze nie wierzyli i byli pełni zdumienia. Chyba zamilkli.
Jezus zaś odezwał się do nich ponownie: Pokój wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam”.
Jak to rozumieć? Gdzie On nas posyła? Co mamy robić? Posyła w dodatku tak, jak Jego posłał Ojciec. To już jest sprawa wiary. Tego mandatu nadanego przez Ojca nie da się przecież sprawdzić, trzeba Mu uwierzyć.
I teraz padają niesamowite słowa, nieprawdopodobne, jak cała ta sytuacja: „Przyjmijcie Ducha Świętego. Tym, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone; którym zatrzymacie, są zatrzymane”.
Uczniowie otrzymują klucz do poruszania się w przestrzeni sumień ludzkich, przestrzeni sięgającej wieczności. Odpuszczanie i zatrzymywanie grzechów.
Właściwie jest to rzecz zarezerwowana dla Boga samego, ale sam Bóg ceduje ją na wybranych za zamkniętymi drzwiami, pod warunkiem, że przyjmą Ducha Świętego. Za zamkniętymi drzwiami konfesjonału pojawia się światło wiary w odpuszczenie grzechów.
Módlmy się o wiarę w możliwości Sakramentu Pokuty
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja VIII
Światło dane niedowiarkom (J 20, 24-29)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Niewierny Tomasz. Historia znana i przysłowiowa. Znamy ją niemal na pamięć. Wiele jest poruszających przedstawień tej sceny w malarstwie, wystarczy wymienić obrazy Caravaggia, Rembrandta, czy też Jerzego Dudy-Gracza z Golgoty Jasnogórskiej Trzeciego Tysiąclecia. Cechą wspólną tych obrazów jest realistycznie oddane włożenie palca do boku Jezusa Zmartwychwstałego. Niezupełnie to odpowiada przekazowi ewangelicznemu, ale jest poruszające.
Rzadko jednak wspomina się o tym, że św. Tomasz Apostoł jest patronem m. in. małżeństw. Czy zatem i jakie światło promieniuje ze spotkania Tomasza z Chrystusem zmartwychwstałym dla małżonków?
Bardzo celny komentarz do tego wydarzenia sformułował papież Grzegorz Wielki: „Więcej pomaga naszej wierze niewiara Tomasza, niż wiara apostołów”. To prawda, bo niedowierzanie słowu (a nawet SŁOWU), szukanie dowodów namacalnych, chęć zobaczenia na własne oczy jest takie ludzkie, takie bliskie każdemu z nas. Również w małżeństwie.
Jezus zachęcił Tomasza do sprawdzenia autentyczności ran z całą świadomością, że takie sprawdzenie nie będzie obojętne – naruszane rany bolą. W małżeństwie też. Tomasz jednak nie włożył palca do ran. Zdobył się tylko na wyznanie: Pan mój i Bóg mój! W odpowiedzi usłyszał: Szczęśliwi, którzy nie zobaczyli, a uwierzyli.
W małżeństwie sakramentu nie można zobaczyć. Szczęśliwi jednak ci, którzy wierzą, że małżeństwo sakramentem jest, to znaczy jest w małżeństwie również Pan nasz i Bóg nasz.
Módlmy się o dostrzeganie w małżeństwie możliwości jakie daje sakrament
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja IX
Światło trzeciego spotkania z uczniami (J 21, 1-9.13)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Zaskakujące jest, że spotkania Chrystusa Zmartwychwstałego z uczniami zawierają element posiłku. Najpierw łamany chleb w Emaus, potem kawałek pieczonej ryby, a teraz – w Galilei – ognisko, a na nim położona ryba i chleb do tego, poprzedzone troskliwym pytaniem: Dzieci! Nie macie nic do jedzenia? Nie mieli, bo nic nie złowili. Okazało się jednak, że sieć zarzucona trochę bez przekonania po prawej stronie łodzi zawierała 153 wielkie ryby, które niejako same weszły do sieci, choć przez całą noc ją omijały. Można z tego wyciągnąć wniosek, że wspólny posiłek jest ważny. Podczas wspólnego posiłku mogą dokonywać się rzeczy istotne, doniosłe nawet. Warto więc wspólne posiłki, np., rodzinne, traktować poważnie, nawet z pewnym namaszczeniem.
To trzecie opisane przez św. Jana spotkanie wskazuje też na to, że po zmartwychwstaniu sporo się zmieniło w relacjach między Mistrzem i uczniami. To już nie było wspólne wędrowanie i systematyczna praca formacyjna. Spotkania stały się teraz nieoczekiwane, niekoniecznie z pełną dwunastką apostołów. Zawierały elementy niepewności, zdumienia, niezwykłych porywów serc, przeplatanych zwykłą prozą codzienności.
To trzecie spotkanie miało szczególny wymiar dla Piotra. Wprawdzie będąc w łodzi nie poznał stojącego na brzegu Jezusa, ale gdy usłyszał od Jana, że to Pan, rzucił się do jeziora i ok. 100 metrów brnął do brzegu w wodzie. Zajęło mu to może minutę, może dwie. O czym myślał? Czego się spodziewał po spotkaniu z Panem?
Może warto pomyśleć o następcach św. Piotra, o Piotrach naszego życia: o Franciszku, o Benedykcie XVI, o Janie Pawle II i o Janie Pawle I, o Pawle VI, o Janie XXIII, o Piusie XII…
Za ich posługę
Dziękujemy Ci Panie!
Stacja X
Światło umacniające Piotra (J 21, 15-23)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Piotr brnąc do brzegu może zadawał sobie pytania: dlaczego? Dlaczego ten spisek Sanhedrynu? Dlaczego nieudana próba uwolnienia Jezusa podjęta przez Piłata? Dlaczego ta męka zakończona straszną śmiercią na krzyżu? Dlaczego takie nagromadzenie niesprawiedliwości? Ale też dlaczego jego własne zaparcie się swego Mistrza?
Na szczęście coś się zmieniło, Jezus żyje. A skoro żyje, to nie coś się zmieniło, ale wszystko. A skoro wszystko, to co dalej?
Co dalej?! Spokojnie, najpierw posiłek. Potem zaś nastąpiła jedna z trudniejszych chwil w życiu Piotra. Usłyszał trzy pytania:
Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie bardziej niż oni?
Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?
Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?
Co dalej, zależy od odpowiedzi na te pytania. Piotr posmutniał trzy razy zapewniając Panie! Ty wiesz. Właściwie, to każdy by się zmieszał będąc trzykrotnie indagowanym o miłość. A pytanie takie stawia Jezus każdemu z nas, może nawet więcej niż trzy razy. Od odpowiedzi zależy odpowiedź na pytania dlaczego?
Do tej sceny właściwym komentarzem może być fragment hymnu z brewiarzowej komplety:
Chryste, Tyś dniem pełnym blasku,
Rozpraszasz nocne ciemności,
W Tobie początek jest światła
I nim obdarzasz wybranych.
Módlmy się o łaskę szczerego wyznania: Chryste, Ty wiesz o wszystkim. Ty wiesz, że Cię kocham
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja XI
Nieść światło czasom i światu (Mt 28, 16-20)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Jedenastu uczniów poszło do Galilei, na górę, tak, jak im Jezus nakazał. Gdy Go zobaczyli, oddali Mu hołd. Niektórzy jednak nie dowierzali. A Jezus podszedł do nich i powiedział: „Otrzymałem pełną władzę w niebie i na ziemi. Idźcie więc i pozyskujcie uczniów we wszystkich narodach! Udzielajcie im chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego! Nauczajcie ich, aby zachowywali wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”.
To jest tekst programowy dla prezbiterów, diakonów i wszystkich innych, którzy mienią się być chrześcijanami; dla nas też. To już nie są propozycje, ale nakaz (dwukrotnie użyte słowo). Nakazuje zaś Ten, który otrzymał pełną władzę i to w dwóch wymiarach: doczesnym i wiecznym. Ujmijmy kolejno w punktach, co należy robić.
1. Pójść na górę. Właściwością pójścia na górę jest trud. Droga nie będzie łatwa.
2. Zobaczyć (dostrzec) Chrystusa. Skoro się umówił (a nawet nakazał iść), to tam jest, choć nie wszyscy w to wierzą.
3. Oddać Chrystusowi hołd. Koniecznie! Nie kumplować się z Jezusem, ale oddać Mu hołd należny Bogu.
4. Iść do wszystkich narodów i po wszystkie czasy – do skończenia świata.
5. Pozyskiwać uczniów w każdym narodzie i w każdym czasie.
6. Nie zapisywać do grona zwolenników (do partii, do stowarzyszenia), lecz chrzcić w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
7. Nauczać tego, co On nakazał będąc wśród nas.
A za to, że jesteś z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata
Dziękujemy Ci Panie!
Stacja XII
Światło Wniebowstąpienia (Mk 16, 19; Łk 24, 50-51; Dz 1,6-11)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
W czterdziestym dniu po Zmartwychwstaniu wydarzyło się coś zupełnie niezwykłego, tak zresztą jak Zmartwychwstanie. Wprawdzie prorok Starego Testamentu Eliasz wstąpił wśród wichru do nieba (2 Krl 2, 11), ale to miało miejsce ok.850 lat wcześniej i odbywało się z udziałem rydwanu z ognia i koni ognistych. Teraz przebiegało to zupełnie inaczej. Są trzy relacje: św. Marka i dwie św. Łukasza. Przypatrzmy się tej z Dziejów Apostolskich.
A kiedy to powiedział, zobaczyli, jak uniósł się w górę, a obłok zabrał Go im sprzed oczu. Uporczywie wpatrywali się w niebo, gdy On odchodził. (Dz 1, 9-10).
Nie było ognistych koni, ani rydwanu. Ale za to uczniowie uporczywie wpatrywali się w niebo. Może wpadli w jakiś mistyczny stan, albo szukali tam miejsca dla siebie? Wpatrywanie się w niebo było tak uporczywe, że potrzebna była interwencja z góry, by wrócili na ziemię. Dwaj mężczyźni ubrani na biało niejako zganili uczniów za to, ze stoją i wpatrują się w niebo, zamiast brać się do tego, co Jezus im powiedział. Następnie zapowiedzieli, że Jezus (…) przyjdzie tak samo jak Go widzieliście idącego do nieba.
I mamy pewien problem. Tak niedawno Mistrz zapewniał: Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata, teraz uniósł się w górę i zniknął, a ma ponownie przyjść tak samo jak wstępował do nieba. To znaczy znów w górę?! Dziwne, ale może właśnie o to chodzi, że powtórne przyjście Jezusa odbędzie się… spośród nas! A my pójdziemy za Nim.
Jezus jest tu, Jezus jest tu!
O, wznieśmy ręce, wielbiąc Jego Imię! Jezus jest tu!
Pan jest wśród nas, Pan jest wśród nas!…
Bóg kocha nas, Bóg kocha nas!…
Stacja XIII
Światło Zesłania Ducha Świętego (Dz 2, 2-4. 12-13)
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Najbardziej chyba tajemnicza Osoba Trójcy – Duch Święty. Po raz pierwszy pojawił się gdy Ojciec ogłosił Synostwo Jezusa i swoje upodobanie w Nim. Objawił się w postaci jakby gołębicy. Następnie, po zmartwychwstaniu, Duch Święty pojawia się w tchnieniu Jezusa, poprzedzającym słowa ustanawiające sakramentu pokuty: Przyjmijcie Ducha Świętego. I wreszcie w dzień Pięćdziesiątnicy: Nagle rozległ się szum z nieba, jakby gwałtownie wiejącego wiatru. Obecni Zobaczyli też języki podobne do ognia. A potem Zaczęli mówić różnymi językami, tak jak im Duch pozwalał się wypowiadać (a winnym tłumaczeniu: jak im Duch dawał).
Duch Święty na kartach Ewangelii nie wypowiada się – WIELKI MILCZĄCY. Kontakt z Nim ewoluuje od łagodnego muśnięcia piór jakby gołębicy, przez tchnienie pozwalające wnikać w mroki sumień ludzkich, aż po manifestację ponadludzkiej mocy, której towarzyszyło uderzenie jakby gwałtownego wichru i żar oraz światło jakby ognia. WIELKI MILCZĄCY DUCH daje człowiekowi możliwości niezwykłe, jakich się sam po sobie nie spodziewał i pozwala wyjść ponad siebie, ponad ludzką naturę. Można powiedzieć – rzuca światło w te wszystkie rejony życia zewnętrznego i wewnętrznego człowieka, z którymi trudno się pogodzić, które trudno zrozumieć, a które ujawniają się w trudnych pytaniach: dlaczego?. Jest to Światło wiary, czyli wielki dar przyniesiony przez Jezusa. (…) Kto wierzy, widzi (LF 1).
Duchu Święty Boże!
Zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty Boże! Wzbudź w nas pragnienie przyjęcia Twoich darów: mądrości, rozumu, rady, męstwa, umiejętności, pobożności i bojaźni Bożej
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie!
Stacja XIV
Światło przemiany Szawła (Dz 9, 1-6. 22, 8-16. 26, 13-18))
- Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie
- Żeś przez swoje Zmartwychwstanie światłem nas obdarzył!
Znana scena trzykrotnie opisana w Dziejach Apostolskich:
Podczas tej podróży, w samo południe zobaczyłem światło z nieba, jaśniejsze od słońca. Olśniło ono mnie i moich towarzyszy. (…) usłyszałem głos mówiący do mnie po hebrajsku: ”Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Ja jestem Jezus (…). Podnieś się jednak i stań na nogi! (…) Posyłam cię do pogan, abyś otworzył im oczy, odwrócił ich od ciemności ku światłu (…)”.
Szaweł z trudem podniósł się, stanął na nogi i wyruszył w świat głosić Jego, Jezusa Zmartwychwstałego. On, wykształcony Żyd, głosił Tego, który był zgorszeniem dla Żydów. Wiele się natrudził.
Mógł mieć, już jako Paweł, i z pewnością miał wiele pytań dlaczego.
Dlaczego Wiele razy groziła mi śmierć?
Dlaczego Żydzi pięciokrotnie wymierzyli mi czterdzieści razów bez jednego.?
Dlaczego Trzy razy byłem bity rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie przeżyłem rozbicie okrętu, całą dobę zmagałem się z falami morza (…)?
Dlaczego musiałem doznać niebezpieczeństwa od rodaków (…) ze strony fałszywych braci?
Dlaczego Często pozbawiony byłem snu, doświadczałem głodu i pragnienia, często brakowało mi pożywienia, cierpiałem chłód i nie miałem w co się ubrać? (2 Kor 11, 23-27).
Odpowiedział sobie tak: Życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie (Ga 2,20). Może to jest podpowiedź dla nas?
Módlmy się aby nasze życie stawało się coraz bardziej życiem wiary w Syna Bożego, abyśmy sami je tak kształtowali
Ciebie prosimy – wysłuchaj nas Panie! Amen.