Dar rodzicielstwa zastępczego

 

Wczoraj odbyła się konferencja pod hasłem „Dotyk serca – rodzina zastępcza” zorganizowana przez Dział Profilaktyki i Pomocy Dziecku i Rodzinie Ośrodka Pomocy Społecznej w Gliwicach. Informowaliśmy o tym na naszej stronie www. Był również akcent stowarzyszeniowy, jako że zostałem zaproszony do wygłoszenia referatu o zaproponowanym tytule "Rodzicielstwo zastępcze jako dar – wielka życiowa misja pomocy drugiemu człowiekowi". Przygotowując się do tego wystąpienia natknąłem się na szereg filozoficznych rozważań na temat daru. Spośród różnych autorów, proponuję zwrócić uwagę na jeden cytat:

Jacques Derrida, mówi o darze moralnym, polegającym na przekazaniu czegoś, by komuś pomóc, uratować go. Podkreśla on, że dar może być "nieczysty", jeśli darujący daje innemu do zrozumienia, że stał się on przedmiotem dobroczynności. Prawdziwy dar (w sensie moralnym) istnieje tylko wtedy, kiedy obdarowany nie wie, kto go obdarował; więcej nawet – dar staje się darem prawdziwym dopiero wtedy, gdy sam donator nie wie, że daje.

Czy jest możliwe, żeby sam donator nie wiedział, że daje?

W rodzinach zastępczych życie i poprawne relacje są z samego założenia trudniejsze. W rodzinie naturalnej, tworzonej przez odpowiedzialnych rodziców, miłość do dziecka rodzi się niejako samoczynnie, przychodzi z darem rodzenia (jak to pięknie napisał kiedyś prof. Włodzimierz Fijałkowski). W rodzinie zastępczej rodzenia w sensie dosłownym nie ma. Trzeba przyjąć dziecko urodzone przez kogoś innego; nierzadko przez kogoś, kto dziecko urodził i skrzywdził (może nieświadomie, bez takiego zamiaru, np. z braku przygotowania do rodzicielstwa, ale jednak skrzywdził), i do którego można mieć pretensje o tę krzywdę!

Dar rodzenia (którego nie ma) musi być zastąpiony darem przyjęcia i zastąpienia.

Bardzo piękne bywają świadectwa rodziców zastępczych. Przedstawiona podczas konferencji historia zastępczego macierzyństwa była odpowiedzią na postawione wyżej pytanie. Była jednocześnie mocną pozycją utwierdzającą wiarę w człowieka. Przedstawiona z całkowitą szczerością i skromnością, a nawet swego rodzaju zażenowaniem, że to nic wielkiego, że po prostu zrobione zostało to, co trzeba, co się tym dzieciom należy. Autentycznie bez świadomości, że jest się donatorem.

P.G., 1.1

 

9 i 11 listopada

9 listopada 1989 r. i 11 listopada 1918 r. Dwie bardzo ważne, być może przełomowe w historii Polski daty. Za pośrednictwem TV mogliśmy uczestniczyć w uroczystościach 20-lecia upadku muru berlińskiego i 91 rocznicy odzyskania niepodległości Polski. Bez pośrednictwa TV już, mogliśmy uczestniczyć w uroczystej Mszy św. odprawionej w gliwickiej katedrze i wysłuchać na żywo krótkiego, mocnego i jasno stawiającego wymagania elitom władzy kazania ks. bpa Gerarda Kusza. Czy te dwie daty mają jakiś związek ze Stowarzyszeniem Rodzin Katolickich?

Przed dwudziestu laty mieliśmy do czynienia z wielkim ożywieniem aktywności społecznej (i politycznej) ludzi, zwłaszcza w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Wielu z nas to pamięta i wielu uczestniczyło w tamtych wydarzeniach. Udzielał się nam entuzjazm nagle poszerzonej wolności. Około miesiąca później (14 grudnia 1989 r.) zostało zarejestrowane, jako pierwsze w Polsce, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej; nasze – trochę ponad 4 lata lat później.

Dziewięćdziesiąt lat temu nasi rodzice i dziadkowie też przeżywali okres ożywienia wynikającego z odzyskanej niepodległości. Kościół działał wówczas w zupełnie innych warunkach. Czasy były zupełnie inne i Kościół był inny. Do II Soboru Watykańskiego miało dojść dopiero za ok. 30 lat. Ale katolicy świeccy też odczuwali potrzebę stowarzyszania się. Powstało Stowarzyszenie Mężów Katolickich i Stowarzyszenie Kobiet Katolickich, a także Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej Męskiej i Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej Żeńskiej. W latach 1929 do 1934 trwał proces kształtowania się ogólnopolskiej Akcji Katolickiej, do której weszły, jako tzw. kolumny: Katolicki Związek Mężów, Katolicki Związek Kobiet, Katolicki Związek Młodzieży Męskiej i Katolicki Związek Młodzieży Żeńskiej. Nie było stowarzyszenia rodzin. Czy SRK jest nową jakością? Czy sposób działania rodzin jest łatwiejszy, a obszar szerszy w stosunku do osobnego działania mężów i kobiet katolickich?

W latach dwudziestych i trzydziestych przynależność do stowarzyszeń różnego rodzaju była sposobem na spędzanie wolnego czasu, na brak którego w zasadzie specjalnie nie narzekano. Dzisiaj wszyscy w zasadzie narzekamy na brak wolnego czasu i traktujemy to jako usprawiedliwienie (a może tylko wymówkę) braku angażowania się.

Dwadzieścia jeden lat temu (w 1988 r.) mur berliński jeszcze stał, choć za sprawą Polski i Solidarności zaczynał trzeszczeć w posadach. I wówczas Jan Paweł II zwracając się do laikatu napisał:

„Nowe sytuacje – zarówno w Kościele, jak i w życiu społecznym, ekonomicznym, politycznym i kulturalnym – domagają się dzisiaj ze szczególną siłą zaangażowania świeckich. Bierność, która zawsze była postawą nie do przyjęcia, dziś bardziej jeszcze staje się winą. Nikomu nie godzi się trwać w bezczynności.” (Christifideles Laici – O powołaniu i misji świeckich w Kościele i świecie dwadzieścia lat po Soborze Watykańskim II, 30 grudnia 1988 r.)

P.G. 11.11.2009 r.

 


 

Chronos i kairos – rekolekcje jesienne 2009

Po raz pierwszy rekolekcje SRK DG odbywają się w Reptach. Po raz pierwszy odbywają się pod nieobecność ks. Herberta Hlubka. Wielkie dzięki dla ks. inf. Pawła Pyrchały, że podjął się, z dnia na dzień, zastąpić chorego ks. Herberta. Podjął się, godząc codzienne przyjazdy do Rept z obowiązkami w parafii. Jest to spore obciążenie i tym większa nasza wdzięczność.
Chronos i kairos. Dwa pojęcia czasu w języku greckim.
Chronos to ten odmierzany za pomocą niezliczonych zegarów, kalendarzy, minutników, klepsydr. Czas który płynie, który jest jedną ze współrzędnych historii, którego najczęściej ciągle nam brakuje. Traktujemy często jego brak jak wymówkę od zrobienia czegoś.
Kairos oznacza
właściwy, decydujący moment, ulotną chwilę nadającą się do rozstrzygającego działania; rozumiany przez greków również jako sposobność, stosowność. Inaczej mówiąc, kairos to ten czas, który tracimy, którego nie wykorzystujemy. Jest on sposobnością do zrobienia czegoś ważnego, a więc jest okazją, którą trzeba wykorzystać, bo za chwilę minie bezpowrotnie.
Chronos i kairos – dobre hasło na początek rekolekcji, czyli czasu specjalnego. Czy te dni spędzone w Reptach będą oddane chronosowi (a trzeba uwzględnić, że w mitologii Chronos był bogiem), czy będą kairosem?
Dobre pytanie dla uczestników rekolekcji. Zgoda ks. Pawła na kilkakrotny przyjazd tutaj może być jednym z wymiarów prób odpowiedzi. Mógł podać co najmniej kilka powodów, uniemożliwiających mu podjęcie się pracy, z chronosem, a raczej jego brakiem na czele. Wybrał zgodę, traktując ten czas jako kairos. Można to porównać z faktem, że spośród 67 zgłoszonych uczestników, 12 nie przyjechało, rezygnując w ostatniej chwili. Niektórzy z ważnych powodów.

Kairos dla rodziny. Rodziny, czyli familii, wywodzącej się etymologicznie z służenia. Nie ma rodziny dobrej bez postawy służby dla pozostałych członków. Postawa służby i sama służba nie jest łatwa. Potrzebne jest wzajemne wsparcie. Rodzina katolicka ma wsparcie dodatkowe (a właściwie podstawowe, pierwsze) w sakramencie małżeństwa. Rodzinę katolicką tworzą chrześcijanie. Kim są chrześcijanie?
Chrześcijanie są mieszkańcami ziemi, lecz obywatelami nieba.
Chrześcijanie są tymi, których ich prześladowcy nie potrafią powiedzieć z jakiego powodu.
Chrześcijanie są dla świata tym, czym dusza dla ciała.
Chrześcijanie są ludźmi nowej drogi; niby tacy sami, a jednak inni.

To tylko kilka określeń pochodzących od autorów z przełomu I i II wieku.

Nad każdym z nich warto się zastanowić.

P.G. 24.10.2009 r.
 

Szanowni Członkowie Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Gliwickiej!

   Minęły cztery lata. Kolejne Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze SRK DG odbywamy w piętnastym roku istnienia Stowarzyszenia. Jest okazja do podsumowania kadencji i zastanowienia się nad tym, co czeka nasze Stowarzyszenie w przyszłości. Ustępujący Zarząd Główny udostępnia tym razem (po raz pierwszy w historii Stowarzyszenia) na podstronie "Dokumenty " sprawozdanie merytoryczne, z którym delegaci mogą i powinni się zapoznać, przygotowując się do dyskusji programowej podczas Walnego Zgromadzenia. Jest to jakiś znak czasu. Truizmem stało się już stwierdzenie, że jeśli nie istnieje sie w Internecie, to w ogóle się nie istnieje. Nie jest to oczywiście bezwzględna prawda (raczej z kategorii "tyż prowda" wg klasyfikacji ks. Józefa Tischnera), ale faktem jest, że coraz trudniej obejść się bez strony internetowej Stowarzyszeniu, które chce coś pożytecznego dla rodzin zrobić i zdobywać na to niezbędne środki. Jesteśmy w społeczeństwie organizacją pożytku publicznego. To stwarza jakieś możliwości, ale i zobowiązuje. Jesteśmy w Kościele organizacją skupiającą rodziny, a rodzina jest "kartą Ewangelii pisaną dla naszych czasów" (Jan Paweł II). To szczególnie zobowiązuje.

   Każda wspólnota osób, każde stowarzyszenie jest bogate tymi wartościami, które wnosi do niego każdy członek. Zarządy, prezesi, przewodniczący są wprawdzie potrzebni z punktu widzenia formalnego i organizacyjnego, ale pozostają tylko w służbie ogółu i każdego z członków. Walne Zgromadzenie jest forum, na którym głosy, inicjatywy i opinie każdego z członków Stowarzyszenia mogą i powinny być przedstawione i przedyskutowane.
Zachęcam i zapraszam!

   Strona internetowa stwarza możliwość wcześniejszego zabrania głosu w sprawach ważnych dla Stowarzyszenia, w każdej sprawie. Może warto spróbować, choćby tylko ze zwykłej ciekawości (czy i jak to działa?) skorzystać z tej szansy na szerszy dialog w Stowarzyszeniu i poprzez podstronę „Kontakt” przesłać drogą elektroniczną swoje opinie i pomysły adresowane do Walnego Zgromadzenia. Każdy głos przesłany w ten sposób zostanie przedstawiony podczas Walnego Zgromadzenia.

Z wyrazami szacunku i życzeniami Szczęść Boże

Piotr Gawor – prezes kadencji 2002-2005 i 2005-2009

  


Po decyzji przyznającej Pokojową Nagrodę Nobla prezydentowi USA Barackowi Obamie pojawiło się wiele komentarzy, z których większość wyrażała zaskoczenie i podkreślała brak konkretnych osiagnięć laureata w dziedzinie umacniania, bądź wprowadzania pokojowych rozwiązań. Zaskoczony był sam Obama traktując nagrodę raczej jako zachętę do dzialania na rzecz pokoju w świecie.
Chyba żaden z komentatorów, z wyjatkiem ks. Marka Gancarczyka z Gościa Niedzielnego (GN nr 28 z 18.10.2009 r.), nie zwrócił uwagi na to, że Barack Obama zrobił bardzo dużo, by tej właśnie nagrody (pokojowej) nie otrzymać. Naczelny redaktor GN nazwał obecnego prezydenta USA "najważniejszym generałem aborcyjnej wojny", wojny o zasięgu światowym, toczonej pod sztandarami rzekomego prawa do wolności wyboru, w której giną miliony dzieci.
W lipcu pozwolilem sobie w tych zapiskach na stwierdzenie, że "prezydent Obama się myli i udaje...". Pomyłki i złe decyzje generałów na wojnie pociagają ofiary w ludziach. Mylący sie generałowie trafiają przed sąd wojenny, albo ponoszą przynajmniej jakieś konsekwencje. W tym wypadku generał  Obama, jawnie sie mylący i udający czyniącego pokój, został nagrodzony nagrodą, która pretenduje do najbardziej prestiżowych. Norweski Komitet Noblowski też sie myli i to nie po raz pierwszy. 

PG, 18.10.09

 


 

Dzień przed, dzień po...
Od kiedy człowiek?

 Dzisiaj, 23 września 2009 r. w katowickim sądzie ogłoszony został wyrok w sprawie wytoczonej Gościowi Niedzielnemu i jego redaktorowi naczelnemu, ks. Markowi Gancarczykowi przez Alicję Tysiąc. Istotą sporu było pytanie, czy o kobiecie mającej zamiar poddać się tzw. aborcji, można powiedzieć (napisać w prasie katolickiej), że miała zamiar zamordować swoje dziecko, czyli być dzieciobójczynią. Sąd orzekł, że nie i nakazał pozwanemu przeprosić skarżącą na łamach Gościa Niedzielnego oraz zapłacić jej odszkodowanie w wyskości 30 tys. zł.
Przedstawicielka walczących feministek w wieczornej audycji w TVP Info, wyrażając swoją wielką radość z wyroku stwierdziła, że ona, jako że nie jest katoliczką uważa, iż płód nie jest dzieckiem, w związku z czym trzeba wprowadzić dopuszczalnośc aborcji, pozostawiając decyzję kobiecie. Brak takiego rozwiązania prawnego jest wg tej pani dyskryminujący kobiety.
Zaskakujący jest sposób rozumowania zwolenniczek aborcji. Jak to jest? Jeżeli prawnie dopuszczalna jest aborcja do np. dwunastego miesiąca ciąży, to jaka jest różnica między tym czymś do ostatniego dnia 12. miesiąca i tym kimś, kto jest od tego granicznego dnia? Co się takiego nadzwyczajnego dzieje w tym osiemdziesiątym drugim dniu? Oczywiście nic nazdwyczajnego nie ma miejsca. Po prostu ten ktoś jest o jeden dzień starszy.
Jakiego łamańca logicznego (a raczej nielogicznego) trzeba użyć, by obronić zasadność takiego rozwiązania prawnego? Prawodawstwa proaborcyjne różnych państw podają różne terminy dopuszczalności wykonywania tzw. zabiegów. Co jest zatem pomiędzy tymi terminami? Czym różni się  "płód"
przykładowo francuski od hiszpańskiego?
Nie trzeba być katolikiem, by uznać absurdalność takiego prawodawstwa i jego antyludzki wymiar. Początek życia jest jeden i w dzisiejszych czasach dostatecznie poznany - dzień pierwszy, czyli poczęcie traktowane genetycznie. Potem trzeba dalszy ciąg pozostawić naturze (a katolik tylko dopowie: i Panu Bogu).
Można zadać jeszcze jedno pytanie. Która ze zwolenniczek aborcji zgodziłaby się na dopuszczalność zabiegu począwszy od końca dziewiątego miesiąca ciąży? Przecież z punktu widzenia zdrowia kobiety byłoby to rozwiązanie najlepsze, wszak każda aborcja jest złem (z tym zwolenniczki się zgadzają) i nie jst obojętna dla zdrowia kobiety. A dla rozwoju tego kogoś, nazywanego eufemistycznie (a właściwie ze strachu przed własnym sumieniem) "płodem", dzień kończący dziewiąty miesiąc nie jest żadnym dniem szczególnym - pozostawiony sam sobie, nie przeżyje. I jakoś nie ma oporów również u zwolenniczek dopuszczalności aborcji nazywać kobiety porzucające noworodki wyrodnymi matkami i dzieciobójczyniami.
Dzień przed, dzień po...
Człowiekiem się jest od pierwszego dnia. Nie ma rozsądniejszego rowiązania, nie tylko dla katolików.

PS. Pomijam wymiar ograniczenia wolności słowa przez ten wyrok, bo jest oczywisty i głośno pewnie będzie o nim w środkach przekazu.

PG 23.09.2009

 

 



 

Łabędzie na stawie

Trwa pierwszy tegoroczny turnus Spotkań terapeutyczno-integrujących dla rodzin, najważniejszego bodaj dzieła realizowanego przez Stowarzyszenie dla rodzin będących w potrzebie. W Chrzanowie-Groblach spotkało się dziewięć rodzin mających razem trzydzieścioro dzieci (w tym jedna rodzina ośmioro). Tym razem przeważają maluchy. Jeszcze nigdy nie było tylu małych dzieci. Pociąga to za sobą konieczność zaangażowania zwiększonej liczby wychowawców, zapewniających opiekę, bezpieczeństwo i zabawę dzieciom wtedy, gdy rodzice uczestniczą w spotkaniach terapeutycznych.

Teren Karmelitańskiego Ośrodka Rekolekcyjnego w Chrzanowie-Groblach jest piękny. Niektórzy członkowie SRK DG pamiętają go może z rekolekcji, ale wiosną i jesienią (kiedy odbywały się nasze rekolekcje), nie ma takiego uroku jak latem, gdy jest dobra pogoda. Tym razem pogoda dopisuje uczestnikom I turnusu.

W sobotę, 1 sierpnia, przedstawiciele Zarządu Głównego odwiedzili (jak co roku) wypoczywających i pracujących. Pierwsze, co spostrzegliśmy (jednym z wizytujących był piszący te słowa), to papieską flagę i trzy piękne, majestatycznie pływające łabędzie.

 

 

Łabędź jest symbolem piękna (co widać), doskonałości, mądrości, rozeznania doskonałego, czystości, godności, szlachetności, wierności, samotności, wdzięku i jeszcze wielu innych pozytywnych, ale i negatywnych rzeczy (Władysław Kopaliński: Słownik symboli”). Wrażenia estetyczne i nie tylko, towarzyszące obserwacji łabędzi są budujące. Z budujących wrażeń wyprowadził nas szybko mały chłopiec, jeden z naszych uczestników. Pociągnął nas za rękę nad staw i zapytał: „Prosę pani, cy te łabędzie są zywe, cy stucne? Niech pani zgadnie.”

Pani, ani pan nie zgadli. Okazało się, „ze stucne”! Prawda, że głowy nie zanurzały w wodzie, ale tak pięknie pływały i to w różne strony! Tego się nie spodziewaliśmy.

Na szczęście cała reszta (z wyjątkiem dwóch kaczek na drugim stawie i sarenki, pilnującej masztu z papieską flagą), czyli ludzie, ich życie, ich problemy i ogrom pracy były najprawdziwsze z możliwych.

Pracującej na spotkaniach kadrze, czyli księdzu, pani terapeutce uzależnień, pani psycholog, wychowawcom grup dzieci (w tym klerykom), paniom dbającym o wyżywienie i zaopatrzenie, czuwającej nad całością kierowniczce należą się słowa podziękowania i wdzięczności.

A rodzinom – życzenia, by skorzystały z szansy, jaką dają te spotkania.

 Piotr Gawor

Chrzanów-Groble, 1.08.2009 r.

W zakładce Galeria można zobaczyć zdjęcia z I turnusu


Mamy swoją podstronę Piszą o nas. Staramy się tam odnotowywać wszystkie wzmianki w prasie dotyczące naszej działalności. Staramy się dbać o to, by o nas pisano, uznając to za istotne dla naszego wizerunku i postrzegania nas na zewnątrz. Nie zawsze się udaje. Nie wiedzieć czemu zdarza się, że nas pomijają. Zaczynam się zastanawiać, czy nie wprowadzić nowej podstrony zatytułowanej negatywnie: Nie piszą o nas.
W Gościu Niedzielnym z 14 czerwca 2009 r. (nr 24), w dziale Fakty i opinie informacja zatytułowana: 2,5 mln Polaków w ruchach. Blisko 200 ruchów i stowarzyszeń działa w polskim Kościele. To dobrze. Można i trzeba się cieszyć. Notatka jest krótka, ale znalazło się w niej miejsce
na wymienienie z nazwy ruchów i stowarzyszeń podobno najliczniejszych i działających najprężniej. Zaliczono do nich Akcję Katolicką, neokatechumenat, Odnowę w Duchu Świętym, Ruch Światło-Życie. Wspomina się o Bractwie Więziennym, ruchach hospicyjnych, katolickich stowarzyszeniach dziennikarzy, lekarzy, harcerzy, studentów... Jest również wzmianka o Rycerzach Kolumba. Tylko o rodzinach katolickich ani słowa. Tak jakby nie istniały w Polsce Stowarzyszenia Rodzin Katolickich działające we wszystkich paktycznie diecezjach. O kryzysie rodziny wiele się pisze i mówi, najczęściej z ubolewaniem i to w różnych publikatorach i gremiach. Kościół wielokrotnie w oficjalnych dokumentach podkreślał zasadniczą rolę rodziny w społeczeństwie i w Kościele. To jest oczywiste.

A jednak Gość Niedzielny, jeden z najważniejszych tygodników opiniotwórczych w Polsce, stwierdza fakt, czy też wyraża opinię, że rodzin katolickich w polskim Kościele nie da się zauważyć; przynajmniej wśród ruchów i stowarzyszeń.
Nie wiem dlaczego tak się stało, ale jest mi smutno.

P.G. 21.06.2009 r.


Właściwie numeracja wtorkowych  zapisków prezesa powinna się zacząć od nowa, jako że zakończyła się kadencja i wybrane zostały nowe władze Stowarzyszenia. Nowe, bo na następną kadencję, ale wielu nowości w organach władzy nie ma. Może dlatego, że choć w statucie figuruje nazwa władze, to w gruncie rzeczy chodzi o służbę, albo inaczej to nazywając -  posługiwanie. Do służby zaś nie ma chętnych. Nie widać również ze strony członków Stowarzyszenia, na rzecz których tę posługę się sprawuje, chęci do zmiany tych, którzy kiedyś się zdecydowali na służbę. Skoro już są, to niech będą nadal.
Zmian jest niewiele. Do najważniejszych należy zmniejszenie liczebności Zarzadu Głównego z dotychczasowych czternastu osób do dziewięciu.  Z  tych dziewięciu pięciu pochodzi z wyboru na Walnym Zgromadzeniu, a czterech prezesów Oddziałów Dekanalnych wchodzi
w skład Zarzadu Głównego, zgodnie ze statutem,  z urzędu.  Nowy Zarząd Główny SRK DG tworzą: Paweł Stempski (Koło nr 4 - parafia św. Macieja w Zabrzu), Helena Mularz (Koło nr 29 - parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Gliwicach), Ludmiła Lipska (Koło nr 1 - parafia katedralna św. Apostołów Piotra i Pawła w Gliwicach),  Sławomir Sałański (Koło nr 9 - parafia św. Anny w Gliwicach-Łabędach, nowa twarz w Zarządzie Głównym), Wiesław Goc (Oddział Dekanalny Gliwice - Koło nr 1), Andrzej Sanocki (Oddział Dekanalnmy Zabrze, Koło nr 3 - parafia św. Anny w Zabrzu), Jan Radoła (Oddział Dekanalny Bytom, Koło nr 23 - parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Bytomiu) i Piotr Olszówka (Oddział Dekanalny Tarnowskie Góry, Koło nr 19 - parafia św. Apostołów Piotra i Pawła w Tarnowskich Górach) i niżej podpisany, czyli Piotr Gawor (Koło nr 29 - parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Gliwicach), wybrany p0onownie na funcję prezesa Stowarzyszenia.
Zabierając na Walnym Zgromadzeniu głos, już jako nowowybrany prezes, pozwoliłem sobie zadedykować sobie, pozozstały członkom władz i wszystkim członkom Stowarzyszenia dwa cytaty z listów Siwętego Pawła:

Nie zniechęcajcie się w czynieniu dobra. (2 Tes 3, 13)

Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. (Flp 4, 13)

PG, 3.06.2009 r.


Kolejna pielgrzymka rodzin (i nadzwyczajnych szafarzy) do Rud Wielkich została wyznaczona i zorganizowana w sobotę, 25 kwietnia 2009 r.  Nietypowy termin (zwykle bywa druga połowa maja) wynikł z bogatego kalendarza obchodów jubileuszowych 750-lecia obecności cystersów w Rudach. Nie mogłem uczestniczyć w pielgrzymce ze względu na zajęcia zawodowe.  Nie mam więc swojego zdania o przebiegu pielgrzymki. Z relacji uczestników wynikało, że niewiele rodzin zechciało podjąć trud pielgrzymi (jaki to zresztą trud w dzisiejszych czasach?) i spotkać się z Matką Bożą Pokorną u Niej, w Rudach. Sytuacja taka utrzymuje się od kilku lat i nie nastraja optymistycznie na przyszłość. Dlaczego tak jest? Dlaczego nawet członkowie Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Gliwickiej, którzy kiedyś, będąc głównymi oganizatorami tej pielgrzymki, przyjeżdżali można powiedzieć tłumnie (kilka autobusów), czują coraz mniejszą potrzebę takiej formy pobożności? To pytanie powinno pojawić się podczas najbliższych miesięcznych spotkań kół parafialnych. To pytanie powinni sobie postawić księża astystenci kościelni kół. To pytanie powinno się znaleźć w centrum troski duszpasterskiej. Chodzi przecież o rodziny.

Czy naprawdę nie czujemy potrzeby spotkania się z Matką Bożą Pokorną u Niej w Rudach? Czy nie widzimy, że jest to spotkanie z Jej Synem? Św. Paweł w przewidzianym na dzisiejszy dzień fragmencie listu do Tytusa stwierdza, że Jezus Chrystus chce mieć dla siebie wybrany lud, gorliwy w pełnieniu dobrych czynów (Tt 2,14). Chcąc nas włączyć do tego grona, zdecydował się w celu oczyszczenia nas i wykupienia od wszelkiej nieprawości, wydać za nas samego siebie. A my?

Pielgrzymka rodzin, ta właśnie, do której co roku zachęcamy (my, tzn. np.  Stowarzyszenie) jest pielgrzymką oryginalną. Nie ma takiej w najbliższej i dalszej okolicy. Może choćby z tego względu warto się nią zainteresować. Warto w nią zainwestować, bo jednego można byc pewnym: ta inwestycja z pewnościąbędzie procentowała zarówno dla rodzin, jak i dla duszpasterstwa i pomoże przetrwać niejeden kryzys.

P.G.
28.04.2009


 Wtorkowe zapiski prezesa (12)

Profesorski piernik i wiatrak życia

Tym razem nie wtorkowe, a niedzielne zapiski. Trochę pod wpływem chwili. 12 lutego w programie „Warto rozmawiać” (TVP 2, godz. 2305) dyskutowano o godności człowieka i wartości jego życia. Okazja była oczywista – zbiegły się w czasie dwie głośne śmierci: polskiego geologa porwanego przez talibów i włoskiej studentki lingwistyki wywiezionej za sprawą ojca do kliniki w celu zaprzestania odżywiania. (Poza wszystkim innym można zadać pytanie, dlaczego trzeba było jechać po śmierć do kliniki? Skoro – rzekomo – jednoznacznie było wiadomo, że poszkodowana w wypadku studentka od kilkunastu lat była nieodwracalnie w stanie wegetatywnym i nic nie odczuwała, to przecież nic nie stało na przeszkodzie by zaprzestać podawania pokarmu i wody tam, gdzie była pod opieką.) Musiały w tej dyskusji paść pytania fundamentalne, właśnie o godność niezbywalną każdego człowieka, o istotę człowieczeństwa, o wartość życia człowieka. Dopytywano: kto właściwie został zabity we Włoszech, osoba, czy ciało? Przedstawiano przejmujące przykłady ludzi wybudzonych ze stanu śpiączki, i niewybudzonych, świadectwa opiekunów osób w stanie wegetatywnym, broniących bezkompromisowo człowieczeństwa i prawa do życia swych podopiecznych. Właściwie prawie wszyscy dyskutujący zgodzili się, że na niektóre pytania nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi, że nie znając tych odpowiedzi, wszędzie tam, gdzie jest choć cień wątpliwości, należy je rozstrzygać na korzyść życia.

Jedynym wyjątkiem był profesor Jan Hartman, filozof i bioetyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Co rusz wygłaszał kwestie, z których wynikało, że on dobrze wie i zna dokładne, jednoznaczne odpowiedzi na każde pytanie. Jego wypowiedzi przyjmowane były z zażenowaniem przez obecnych w studio; myślę, że przed telewizorami też. Kiedy to zażenowanie przeszło w oburzenie wyrażone przez publicystkę Joannę Najfeld w mocnych słowach, pan profesor upomniał się o szacunek należny jego profesorskiemu tytułowi, podkreślając swój młody wiek (42). W stosunku do pozostającej w śpiączce studentki używał pan profesor bez oporów określeń „pozorne życie”, „żywy grób”, wyrażał sąd, że lepiej bliskim chodzić na cmentarz niż do szpitala do żywego trupa. Z całkowitą powagą i pewnością siebie rozprawił się z pojęciem godności człowieka opartej na wierze w posiadaniu przez niego duszy nieśmiertelnej, nazywając ją z lekceważącym uśmiechem „orientalną legendą sprzed 2500 lat” (przypominał w tym wywodzie Gagarina, który po powrocie z orbity miał już dowód na nieistnienie Boga – był tam i nie widział Go, choć się rozglądał).

Według profesora godność człowieka jest wartością, którą można naruszyć np. przez szyderstwo, poniżenie, wyśmianie. I jakoś nie zauważył, że ta jego „orientalna legenda sprzed 2500 lat” jest ważna dla paru miliardów osób na tym świecie, a takie jej przedstawienie może sporą część tych osób dotknąć, czyli naruszyć ich godność. Nie wspomnę już o filozofach, bioetykach, teologach, też profesorach, dla których takie stawianie spraw podstawowych jest niegodne nie tylko naukowca.

Właściwie można wzruszyć ramionami. Skala i związek, jak w znanym przysłowiu o pierniku i wiatraku. Ot taki sobie profesorski piernik, w dodatku cokolwiek nieświeży. I co on może mieć do wielkiego wiatraka życia? Na tym można by poprzestać, tylko że profesor Jan Hartman jest nauczycielem akademickim i dość znanym publicystą…

PG

 


Wtorkowe zapiski prezesa (13)

Podczas ostatniego posiedzenia Zarządu Głównego (2.03.2009 r.) omawiano wyniki przeglądu obecności naszych działających Kół na stronach internetowych parafii. Szczegóły można znaleźć w zakładce Z życia Kół. Wnioski, które należy traktować jako zachętę, a raczej zobowiązanie do podjęcia stosownych działań, są następujące:

  1. Z 16 parafii, w których działają Koła SRK DG, trzy nie mają stron internetowych; trudno więc, by znalazł się w Internecie ślad Kół istniejących przy tych parafiach.
  2. Z pozostałych 13 stron www, na trzech nie ma żadnej informacji o Stowarzyszeniu.
  3. Na 10  stronach parafialnych są informacje o Kołach, przy czym są one zróżnicowane, z przewagą ograniczonych do symbolicznego właściwie zasygnalizowania istnienia Koła.
  4. Tylko jedno Koło posiada rozbudowaną podstronę na stronie parafii. Niestety podstrona ta nie jest aktualizowana.
  5. Na żadnej stronie parafialnej nie ma linku do strony internetowej Stowarzyszenia, podczas gdy sa takie linki do  stron www innych grup lub ruchów. Za najpilniejsze zatem zadanie Kół w tym zakresie należy uznać spowodowanie, za pośrednictwem osób zajmujacych się administrowaniem parafialnych stron www, zamieszczenia na tych stronach linków do strony Stowarzyszenia. Na każdej parafialnej stronie internetowej, a zwłaszcza na stronach parafii, w których działają Koła, powinien się znaleźć adres www.kuria.gliwice.pl/~srkdg/.
  6. Nie wszystkie strony internetowe parafii znajdujących się w wykazie parafii (lub witryn internetowych diecezji gliwickiej) są dostępne ze strony www diecezji. Nie jest to wprawdzie bezpośredno nasza sprawa, ale utrudnia dostęp do niektórych Kół.

 Na koniec należą się przeprosiny dla Koła nr 23 przy parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Bytomiu i sprostowanie. Nieprawdą jest (jak napisano w zakładce Z Życia Kół), że na stronie internetowej parafii nie ma informacji o wspólnotach (a więc i o SRK DG). Jest obszerna i dobra informacja o Kole Stowarzyszenia. Tyle tylko, że na stronę parafii niesposób się dostać ze strony diecezji gliwickiej. Ja trafiłem, po zwróceniu uwagi podczas posiedzenia ZG, drogą mocno okrężną poprzez google.  W ogóle dosyć skomplikowane jest wędrownie przez rozbudowane strony www ojców kapucynów. 

 PG

 


Wiadomości z rekolekcji wiosennych,  Brenna

Pierwszy dzień, piątek

Pierwsi uczestnicy przyjechali już przed południem, choć oficjalne rozpoczęcie planowane było na godzinę 1830.

Łącznie uczestników jest 69. Jak na nasze możliwości, to bardzo dużo. Reprezentowane są Gliwice, Zabrze, Bytom i Tarnowskie Góry.

W programie przewidziano po kolacji półgodzinną adorację Najświętszego Sakramentu. W ciszy, bez wspólnych modlitw, śpiewów, rozważań. Każdy po swojemu, sam na sam z OBECNOŚCIĄ, choć w obecności innych. Mieliśmy (organizatorzy) obawy, czy ludzie wytrzymają te pół godziny, po całym dniu pracy, dojeździe, z perspektywą uczestniczenia w Mszy św. bezpośrednio po adoracji. Zaskoczenie. Trzydzieści minut, czyli 1800 sekund minęło nie wiedzieć kiedy i praktycznie nikt nie wyszedł.

Homilia podczas Mszy św. dotyczyła warunków, jakie powinien spełniać chrześcijanin. Wymienionych zostało pięć warunków:

  1. Powinien być świadkiem, czyli swoją postawą i czynami świadczyć o Chrystusie; dawać świadectwo zgodności z ewangelią.
  2. Powinien być prorokiem nadziei. Nie ma sytuacji bez wyjścia, sytuacji beznadziejnych. Jest przecież Bóg. Tę prawdę powinien próbować przekazywać innym. Utrzymywać w nadziei wątpiących pod wpływem trudnych („beznadziejnych”) okoliczności.
  3. Powinien być odpowiedzialny za to co robi i co mówi. Jeśli ślubuje (przed Bogiem i ludźmi), to musi dotrzymać.
  4. Powinien być dla…
  5. Powinien wymagać od siebie.

***

Patrzący z boku mogą się dziwić, wręcz nie rozumieć: Po co oni tam pojechali? Do czego im to potrzebne? Co z tego mają? Nie lepiej odpocząć pod koniec tygodnia?

***

Czy rzeczywiście siedemdziesięciu dziwaków?

 


Drugi dzień, sobota

Siostra boromeuszka, przełożona w tutejszym domu, wyraziła pogląd, że program naszych rekolekcji jest bardzo intensywny. Uczestnicy jakoś tego nie potwierdzają. Chociaż, próbując patrzeć z boku (jak wczoraj), może rzeczywiście uzbierało się sporo pozycji: Jutrznia, Różaniec (prowadzony przez Zabrzan), Msza św., dwie konferencje, Anioł Pański, Koronka do Miłosierdzia Bożego (prowadzona przez Tarnogórzan), Droga Krzyżowa (prowadzona przez prezesa), Nieszpory, rozmowy o Stowarzyszeniu (przy kawie, herbacie i ciastku sponsorowanych przez Księdza Dyrektora ośrodka) i Apel Jasnogórski. Niby dużo, ale przerywane posiłkami i przerwami trwającymi od kwadransa do dwóch godzin.

Konferencje dotknęły dwóch spraw. Pierwsza, to potrzeba wnikania w istotę słów Pisma Św. Trudność polega m. in. na tym, że do niektórych cytatów przyzwyczajeni jesteśmy od dziecka. Stały się one zbitkami, frazami tak osłuchanymi, że trudno się nam przez słowa przedrzeć do treści. Powtarzamy je z biegiem czasu niemal jak slogany. A próbując wyobrazić sobie przedstawiane w Piśmie sytuacje, próbując popatrzeć na nie w kontekście współczesnym, można wprost zafascynować się osobą Jezusa. Pouczające są próby dotarcia do istoty słów Pisma przez osoby niekoniecznie związane z Kościołem, czy wręcz z chrześcijaństwem. Przykładowo, Leszek Kołakowski w roku 1962 starając się odpowiedzieć na pytanie kim jest Jezus Chrystus sformułował kilka cech (właściwości) człowieka, które zawdzięczmy Jezusowi Chrystusowi:

  • prymat miłości nad prawem,
  • zniesienie stosunku przemocy pomiędzy ludźmi,
  • koniec idei „ludu wybranego” (ogólniej – grup wybrańców wg przeróżnych kryteriów); liczy się każdy człowiek,
  • kruchość natury ludzkiej, wymagająca wsparcia innych,
  • prawda, że „nie samym chlebem żyje człowiek”.

Zważywszy, że wszystko to stało się jasne za sprawą jednego człowieka, pozwala na stwierdzenie, że Jezus Chrystus jest … bezkonkurencyjny. I za to powinniśmy Mu być wdzięczni.

Druga sprawa dotyczyła pochwały dzieła II Soboru Watykańskiego i roli jaką odegrał w życiu Kościoła (i poszczególnych jego członków) i stale zagrażającej w Kościele mentalności heretyckiej. Mentalność heretycka przejawia się w eksponowaniu jednej, lub kilku prawd, kosztem innych. A przecież nauki Kościoła nie można traktować wybiórczo. Trzeba akceptować ją w całości, przynajmniej wtedy, gdy chce się być pełnoprawnym członkiem Kościoła. Jako przykłady grup o jawnej, lub zagrażającej mentalności heretyckiej rekolekcjonista wskazał lefebrystów, Ruch Rodzin Nazaretańskich i w jakimś stopniu Przymierze Rodzin Mamre.

W jakimś sensie nawiązaniem do pierwszej sprawy były rozważania Drogi Krzyżowej, próbujące właśnie przedrzeć się przez bardzo znane (tak bardzo, że aż zapoznane) teksty do istoty cierpienia Boga-Człowieka wtedy, podczas drogi na Golgotę, jak i współcześnie, Boga, patrzącego na nasze postawy, myśli i działania. Myślą przewodnią Drogi Krzyżowej było hasło tegorocznego programu duszpasterskiego Kościoła w Polsce OTOCZMY TROSKĄ ŻYCIE.

 


Trzeci dzień, niedziela

Niespodziewane odwiedziny ks. Krzysztofa Goca, misjonarza pracującego w Irkucku, syna prezesa Oddziału Dekanalnego Gliwice. Przewodniczył koncelebrowanej Mszy św. i przedstawił pokrótce swoją pracę. 7 tysięcy kilometrów od Polski, z wizą ważną trzy miesiące. Po trzech miesiącach powrót (7ooo km), czekanie na uzyskanie kolejnej wizy i znów 7000 km. Parafie nieliczne, oddalone od siebie setki kilometrów. Ludzie skutecznie „odreligijnieni” przez kilkadziesiąt lat systematycznej ateizacji. Trudy pracy misjonarskiej do pewnego stopnia rekompensuje przyroda. Bajkał i okolice są piękne. Tyle tylko, że zimno. Życzyliśmy mu (i modlili się w modlitwie wiernych), by owoce jego pracy i innych kapłanów doprowadziły do takiego stanu przemiany ludzi, w którym możliwe będzie … założenie filii Stowarzyszenia Rodzin Katolickich na Syberii. Wywołało to uśmiech nie tylko jego. Ale przecież w Roku Św. Pawła warto spróbować sobie wyobrazić, jak musiała reagować pierwsza gmina chrześcijańska w Jerozolimie na pomysł Pawła, by założyć kolejne gminy w Grecji, w Rzymie, w Hiszpanii?

Tematem ostatniej konferencji ks. Herberta było sumienie. Konferencja krótka, w skondensowanej formie, bardziej stawiająca propozycje do przemyślenia i pytania, niż definiującą i rozstrzygająca. Punktem wyjścia jest stwierdzenie, że każdy człowiek stworzony jest na obraz Boga, ma zatem w sobie swój obraz Boga, obraz niepowtarzalny, posiadający cechy, czy też możliwości wewnętrznego głosu. Konsekwencją tego jest zobowiązanie człowieka do odczytywania tego obrazu Boga w sobie, zobowiązanie do wewnętrznego odsłuchiwania tego, co ten głos ma do powiedzenia. Sumienie kształtuje się przez odczytywanie posiadanego obrazu Boga, odczytywanie uwarunkowane stale wzbogacającym się doświadczeniem życiowym, tym, co człowiek doznaje od innych i co sam innym daje. Sumienie zatem może ulegać zmianom (w pewnych granicach) i jest zadaniem na całe życie, którego nie da się dobrze zrealizować bez darów Ducha Świętego, darów, o które trzeba prosić. Od św. Pawła pochodzą stwierdzenia: „Być człowiekiem sumienia” i „Co nie jest z sumienia – grzechem jest”. Ponieważ ks. Herbert nie wskazał skąd pochodzą te cytaty (a może syntetyczne myśli?), pozostaje potraktować znalezienie ich jako zadanie porekolekcyjne.

Jeśli ktoś wie, lub znajdzie, obojętnie, czy był uczestnikiem tych rekolekcji, czy nie, może dać sygnał przez stronę Kontakt. Zamieścimy wypowiedzi w materiałach formacyjnych.


STOWARZYSZENIE RODZIN KATOLICKICH DIECEZJI GLIWICKIEJ
DOSTRZEGA ZAGROŻENIE I ZACHĘCA DO PRZECIWDZIAŁANIA

Niedawno w Zabrzu i w Gliwicach otwarto sklepy z tzw. dopalaczami. W najbliższym czasie planuje się otwarcie takich sklepów w Bytomiu, Tarnowskich Górach i w wielu okolicznych miastach w diecezjach sąsiednich. Sklepy te są odwiedzane przez niektóre grupy młodzieży. Szybka ankieta przeprowadzona wśród znajomych rodziców, księży i pracowników urzędów miejskich wykazała, że nie wszyscy wiedzą czym są dopalacze. Prawie nikt z pytanych nie był świadomy, że sklepy takie są również w naszych miastach.

Dopalacze są to substancje o działaniu podobnym do narkotyków i innych środków odurzających, sprzedawane w sklepach stacjonarnych i internetowych w postaci produktów opisanych jako … kolekcjonerskie. Najczęściej oferowane dopalacze zawierają benzylopiperazynę (BZP), o działaniu podobnym do amfetaminy. Eksperci ostrzegają, że środki zawierające BZP mogą powodować drgawki, podniesienie temperatury ciała, uczucie zagubienia, psychozy, bezsenność (czasem może trwać nawet trzy doby po przyjęciu dawki), mdłości, wymioty, bóle głowy.

Fragment rozmowy z lekarzem toksykologiem Marcinem Zawadzkim (MZ) z wrocławskiej Akademii Medycznej:

Młodzież zażywająca dopalacze opisuje, że ma po nich halucynacje, "zjazdy" albo stany niekontrolowanej euforii.
MZ. – Czują się jak po narkotykach. W dodatku badania osób uzależnionych od amfetaminy pokazują, że dla nich bez różnicy jest, czy zażywają amfetaminę, czy BZP. Można się więc oszukiwać, że bierze się legalne dopalacze, ale prawda jest taka, że organizm uzależnia się od nich jak od narkotyków.
Czy używanie dopalaczy może prowadzić do sięgnięcia po narkotyki?
MZ. – Tak. To początek ścieżki narkomańskiej: zaczyna się od środków stosunkowo słabo działających, jak marihuana czy dopalacze, ale organizm przyzwyczaja się do nich i by kolejny raz osiągnąć ten sam efekt, trzeba już użyć mocniejszych substancji. Tych nielegalnych. (…)

A używanie dopalaczy w połączeniu z alkoholem albo łączenie różnych jest groźne?
MZ. – To jest najbardziej niebezpieczne. O ile same dopalacze rzadko powodują zejścia śmiertelne, to już w połączeniu z alkoholem czy innymi substancjami odurzającymi mogą powodować porażenie ośrodka oddechowego i ośrodka krążenia, poważne zaburzenia rytmu serca do zatrzymania jego akcji włącznie, gwałtowne skoki ciśnienia prowadzące do utraty przytomności, udarów mózgu lub zawałów serca. Mówiąc wprost - mogą zabić.

Dlatego też w kilku krajach Unii Europejskiej i USA substancje zawierające BZP są zakazane. Tymczasem w Polsce legalnie można nimi handlować, choć na przełomie lutego i marca w sejmie już została uchwalona ustawa zakazująca. Nie robi to jednak wrażenia na producentach i handlujących dopalaczami. Z cynizmem oświadczają:

Szanowni Klienci,
Ze względu na planowane zmiany ustawy przez rząd RP zawiadamiamy, że produkty będące w obecnym asortymencie dostępne w sklepach DOPALACZE.COM będą w sprzedaży maksymalnie do połowy marca 2009r. Jeżeli sytuacja obecna się zmieni będziemy Państwa o tym informować na bieżąco. Jednocześnie informujemy, że w momencie wejścia ustawy w życie firma Rancard Trading Ltd. właściciel portalu DOPALACZE.COM wprowadzi zupełnie nowe produkty na rynek, sklepy stacjonarne pozostaną otwarte i będą prowadzić sprzedaż, jednak z zupełnie nowym asortymentem.

Jest zatem problem, a jego skalę z pewnością powiększa rozwijająca się błyskawicznie sieć sklepów z dopalaczami. Wiele wskazuje na to, że nie da się środkami prawnymi zdelegalizować i pozamykać sklepów. Nawet gdyby się udało ten, czy inny sklep zamknąć (takie próby były w innych miastach Polski, ale skuteczne tylko na krótko) lub nie dopuścić do otwarcia innego (podejmowane próby były również nieskuteczne), to pozostaną sklepy internetowe. W tym interesie idzie o zbyt duże pieniądze, by łatwo z nich zrezygnować.

Jak zwykle zresztą w takich przypadkach, są również przeciwnicy delegalizacji handlu dopalaczami. Argumentują przykładowo, że na rynku, w legalnym obrocie, z którego państwo dodatkowo czerpie zyski w postaci akcyzy, pozostają wyroby alkoholowe czy tytoniowe, też nie będące obojętnymi dla zdrowia. Pewnie gdyby wymyślono je dzisiaj, miałyby problem z legalnym dostępem do rynku.
Alez drugiej strony przykład bardzo liberalnej Holandii, gdzie można kupić nie tylko dopalacze, ale marihuanę czy haszysz, pokazuje, że polityka legalnego dostępu do narkotyków i substancji o podobnym dzialaniu wymknęła się spod kontroli. Takie podejście powoduje dezorientację wśród opinii publicznej i tworzy błędne wrażenie, że środki można zażywać bez konsekwencji dla zdrowia. Powstaje mylne przekonanie, że skoro coś nie jest zakazane, jest bezpieczne. Liberalizacji nie towarzyszyły akcje prewencyjne, uświadamiające o konsekwencjach zażywania tych substancji. W takiej sytuacji nie można mówić o świadomym wyborze zażywających.

Trzeba zatem podjąć próbę uświadomienia młodzieży, że jest manipulowana i wykorzystywana przez bezwzględnych, żądnych zysku ludzi. Wykorzystywana ze szkodą dla siebie i dla najbliższych.

Stowarzyszenie Rodzin Katolickich DG zwróci się wkrótce do prezydentów i burmistrzów większych miast naszej diecezji (zwłaszcza tych, w których są lub wkrótce będą sklepy z dopalaczami) z wyrazami sprzeciwu wobec powstawania rynku dopalaczy, z zapytaniem o podejmowane środki mające przeciwdziałać i propozycją współpracy.

Uważamy, że potrzebne jest działanie wielowymiarowe i skoordynowane, włączające rodzinę, szkołę, samorządy i Kościół.

Zwracamy się w pierwszej kolejności do Czcigodnych Księży Proboszczów o przemyślenie i przedyskutowanie na własnym terenie możliwych i niezbędnych sposobów działania i zgłoszenie propozycji do opracowania programu wspólnego działania na szczeblu parafialnym i diecezjalnym, działania ratującego młodzież przed tym nowym zagrożeniem.

                                                                                                           Piotr Gawor – prezes SRK DG

 

(W tekście wykorzystano informacje ze stron internetowych i z artykułów prasowych)


Dopalacze - c.d.

Zgodnie z zapowiedzią z poprzedniego tekstu o dopalaczach, napisałem w imieniu SRK DG do prezydentów Gliwic i Zabrza (jako miast, w których już funkcjonują sklepy z dopalaczami)  listy następującej treści:

Szanowny Panie Prezydencie! (Szanowna Pani Prezydent!)

Wiadomość o otwarciu w Gliwicach (Zabrzu) sklepu z tzw. dopalaczami wywołała u wielu mieszkańców niepokój i wzburzenie. W imieniu członków Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Diecezji Gliwickiej, podejmującego od wielu lat, jako organizacja pożytku publicznego, działania wspomagające rodziny dotknięte problemem alkoholowym, wyrażam stanowczy sprzeciw wobec decyzji zezwalającej na otwarcie i funkcjonowanie takiego sklepu. W naszym przekonaniu ułatwianie dostępności środków odurzających, obniżających zdolność do samokontroli i mogących prowadzić do uzależnienia, nawet jeśli nie są one prawnie zakazane, jest działaniem wymierzonym w zdrowie młodzieży i utrudnia prowadzenie racjonalnego procesu wychowywania młodego pokolenia w rodzinach i w szkołach.

 

Zdając sobie sprawę z trudności formalnych i prawnych stojących na drodze do zakazania działalności sklepu (co byłoby najlepsze, choć z pewnością nie rozwiązywałoby całościowo problemu dostępności niebezpiecznych środków), zwracam się do Szanownego Pana Prezydenta (Szanownej Pani Prezydent) z następującymi pytaniami:

 

1.      Czy równolegle z decyzją zezwalającą na otwarcie sklepu z dopalaczami podjęte zostały przez podległe Panu agendy Urzędu Miejskiego jakieś działania profilaktyczno-edukacyjne, mające na celu zrównoważenie niekorzystnych skutków związanych z jego funkcjonowaniem? Jeśli tak, to na czym one polegają?

 

2.      Czy władze samorządowe Gliwic (Zabrza) dostrzegają problem i opracowały, bądź dążą do opracowania programu niwelującego skutki ułatwienia młodzieży dostępu do zaopatrywania się w dopalacze?

Oczekując odpowiedzi wyrażam pogląd, że niezbędne jest w tym zakresie wspólne działanie władz samorządowych, szkół, Kościoła oraz innych organizacji, dla których ważna jest troska o młodzież i deklaruję gotowość współpracy ze strony Stowarzyszenia.

Jednocześnie treść listów została dostarczona do Wydziału Edukacji UM w Gliwicach i Wydziału Oświaty UM w Zabrzu - z prośbą o przekazanie dyrektorom szkół, do Kurii Biskupiej w Gliwicach, do redacji Gliwickiego Gościa Niedzielnego i redakcji lokalnych tygodników (Nowiny Gliwickie i Głos Zabrza i Rudy Śląskiej).

 

Podobne listy zostały wysłane do prezydenta Bytomia i burmistrza Tarnowskich Gór (miast, w których sklepy z dopalaczami sa w budowie - informacja ze strony internetowej firmy dostarczającej i handlującej), z podaniem do wiadomości takim samym instytucjom.

W oczekiwaniu na odpowiedzi, zapraszam wszystkich, którym zależy na zdrowiu młodzieży i rodziny, do dzielenia się swoimi uwagami i propozycjami mogącymi się przyczynić do zminimalizowania skutków niefortunnych decyzji umożliwiających dzialalność sklepów z dopalaczami.

 PG

 


Przytaczam w całości listy, jakie zostały przesłane do SRK DG jako odpowiedzi na protest i ptania dot. skleów z dopalaczami.

 

Burmistrz Miasta

Tarnowskie Góry

woj. śląskie

 

PU.0717-33/09                                                         Tarnowskie Góry dn. 18.03.2009 r.

 

                                                                       Sz. P.

                                                                       Piotr Gawor

                                                                       Prezes

                                                                       Stowarzyszenia Rodzin Katolickich

                                                                       Diecezji Gliwickiej

 

                                               Szanowny Panie Prezesie

W odpowiedzi na Pana pismo dot. Informacji o planowanym otwarciu na terenie miasta Tarnowskie Góry sklepu z tzw. dopalaczami informuję, że Referat Gospodarki Rynkowej nie zarejestrował w ewidencji działalności gospodarczej podmiotu, którego przedmiot wykonywanej działalności dot. dystrybucji dopalaczy.

Dokonując rejestracji podmiot prowadzący działalność gospodarczą może się posłużyć określeniem ogólnym prowadzonej działalności np. handel. Ponadto, podmiot prowadzący działalność gospodarczą może być zarejestrowany w innej gminie a handel prowadzi na terenie Tarnowskich Gór.

Obowiązujące aktualnie przepisy nie dają gminie możliwości zakazania otwarcia takiego sklepu.

Miasto Tarnowskie Góry prowadzi liczne działania z zakresu profilaktyki dot. uzależnień między innymi w 2008 r. był realizowany wśród młodzieży szkolnej program profilaktyczny „Nastolatki i Narkotyki” w którym oprócz problemów dot. narkotyków poruszany był problem związany z tzw. dopalaczami.

W 2008 r. i w 2009 r. realizowany jest w tarnogórskim Ośrodku Terapii Uzależnień, Profilaktyki i Pomocy Psychologicznej „Program wczesnej interwencji wobec młodzieży zagrożonej uzależnieniem”. Program adresowany jest do 3 grup odbiorców tj.:

  • do młodzieży gdzie omawiane są problemy związane z zażywaniem narkotyków i tzw. dopalaczy
  • do nauczycieli którzy są szkolenie w dziedzinie rozpoznawania problemu zażywania narkotyków i tzw. dopalaczy
  • do rodziców, którym udziela się pomocy w zakresie tego jak emocjonalnie i praktycznie poradzić sobie z problemem narkotyków w domu.

Ponadto aktualnie realizowane są w szkołach następujące programy profilaktyczne: „DEBATA”, „TORT SZCZĘŚCIA”, „WIELKI BŁĘKIT”. Które dot. środków psychoaktywnych oraz tzw. dopalaczy.

Mam nadziej ę, że tak szerokie działania profilaktyczne w szkołach pozwolą skutecznie obronić młodzież przed chęcią sięgania po środki psychoaktywne w tym tzw. dopalacze.

 

                                                                                       z poważaniem

 

                                                                                                   BURMISTRZ MIASTA

                                                                                                   (-) Arkadiusz CZECH

 

 

Prezydent Miasta Gliwice

Gliwice, 25.03.2009 r.

PU-6411/3/09/PU01

 

                                                                                     Szanowny Pan

                                                                                     Piotr Gawor

                                                                                     Prezes Stowarzyszenia Rodzin

                                                                                     Katolickich Diecezji Gliwickiej

                                                                                     44-100 Gliwice ul. Łużycka 1

 

                                                                                                                 nr kor. UM-109924/2009

 

 

W odpowiedzi na Państwa wystąpienie w sprawie funkcjonowania na terenie miasta Gliwice sklepu prowadzącego sprzedaż tzw. dopalaczy uprzejmie wyjaśniam, że wobec braku uregulowań prawnych w sprawie dystrybucji i obrotu środkami psychoaktywnymi zwanymi popularnie „dopalaczami”, aktualnie nie jest wymagane żadne specjalne zezwolenie aby taką działalność uruchomić. W świetle powyższego sklepy ze sprzedażą tego rodzaju specyfików mogą być otwierane przez każdego, kto zarejestruje działalność gospodarczą podając odpowiedni kod zgodny z Polską Klasyfikacją Działalności.

Pragnę poinformować, że w przygotowaniu jest projekt o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, w którym ustalono wykaz substancji psychotropowych i psychoaktywnych, dopuszczonych do sprzedaży w placówkach innych niż specjalistyczne. Zgodnie z założeniami projektu sklepy inne niż apteki, wprowadzające do obiegu substancje psychotropowe podlegać mają nadzorowi wojewody.  Wojewoda jeżeli uzna, że wprowadzenie w/w produktów do obrotu może prowadzić do uzależnienia lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu obywateli, może nakazać zamknięcie sklepu lub hurtowni. Dla informacji podaję, że sklep funkcjonujący w Gliwicach został otwarty w budynku stanowiącym własność prywatną przez firmę, której siedziba znajduje się w Poznaniu.

W trosce o zdrowie gliwickiej młodzieży, wobec braku możliwości ograniczenia dostępności do „dopalaczy” zintensyfikowane zostaną działania prowadzone w ramach profilaktyki i przeciwdziałania narkomanii prowadzone w szkołach jak również w mediach na terenie naszego miasta. Poza działaniami edukacyjnymi na temat negatywnych skutków używania dopalaczy będzie możliwe zorganizowanie na terenie szkół specjalistycznych szkoleń tzw. warsztatów dla młodzieży i ich rodziców. Stosowne środki finansowe na powyższe działania są zabezpieczone w budżecie Miasta Gliwice na 2009 r.

                                                                         Z poważaniem

 

                                                                                                PREZYDENT MIASTA

 

                                                                                                (-) Zygmunt Frankiewicz

 

Do wiadomości:

Pan Marek Jarzębowski

Rzecznik Prasowy

Prezydenta Miasta Gliwice

 

 

 _________________________

 

PREZYDENT BYTOMIA

 

SMG. 0717-362/09                                                            Bytom, 01 kwietnia 2009 r,

 

 

                                                                                                 Pan
                                                                                              Piotr Gawor
                                                                                              Prezes Stowarzyszenia
                                                                                              Rodzin Katolickich
                                                                                              Diecezji Gliwickiej

                                                                                                 ul. Łużycka 1
                                                                                              skr. pocztowa 196
                                                                                              44-100 Gliwice

 

W odpowiedzi na Pana pismo l.dz. 27/w/St.R.K./Z.G./09 w sprawie planowanego otwarcia w Bytomiu sklepu z tzw. dopalaczami wyjaśniam, że obowiązkiem osoby, która zamierza prowadzić działalność gospodarczą polegającą na sprzedaży detalicznej jest rejestracja działalności w ewidencji działalności gospodarczej; przedmiot wykonywanej działalności określany jest zgodnie z Polską Klasyfikacją Działalności (PKD).
Organ ewidencyjny posiada zatem tylko ogólne informacje dotyczące branży planowanej sprzedaży.
Decyzję o odmowie wpisu organ ewidencyjny może wydać wyłącznie w ściśle określonych w ustawie przypadkach.:
1) zgłoszenie dotyczy działalności gospodarczej nieobjętej przepisami ustawy,
2) zgłoszenie zawiera braki formalne, które mimo wezwania nie zostały usunięte w wyznaczonym terminie,
3) prawomocnie orzeczono zakaz wykonywania określonej w zgłoszeniu działalności gospodarczej przez przedsiębiorcę.
Organ ewidencyjny nie ma także uprawnień kontrolnych w stosunku do przedsiębiorców, nie może zatem stwierdzić czy wpis jest zgodny ze stanem faktycznym, jaki asortyment oferuje przedsiębiorca do sprzedaży oraz czy przedsiębiorca posiada wymagane prawem zezwolenia. Uprawnienia takie posiada Państwowa Inspekcja Handlowa, a w przypadku artykułów spożywczych także Sanepid.
            W Bytomiu działania profilaktyczno-edukacyjne oraz terapeutyczne prowadzi, między innymi, Centrum Interwencji Kryzysowej i Przeciwdziałania Uzależnieniom w Bytomiu przy ul. Tarnogórskiej 3. W ramach Centrum funkcjonują następujące komórki organizacyjne, zajmujące się pracą merytoryczną:
- Ośrodek Terapii (zajęcia profilaktyczne dla uczniów szkół gimnazjalnych i średnich szkół masowych i specjalnych w zakresie problematyki narkotykowej i alkoholowej),
- Ośrodek Diagnostyki Dziecka Krzywdzonego,
- Hostel dla Ofiar Przemocy Domowej,
- Dział Szkoleniowo-Edukacyjny,
- Punkty Konsultacyjne: (porady prawnika, porady lekarza psychiatry, porady pracownika socjalnego)
- Punkty Konsultacyjne dla Osób Uzależnionych od Środków Odurzających (Narkotyków).
            Całość dochodów budżetowych uzyskanych z opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych przekazywana jest na działania wynikające z Miejskiego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Przeciwdziałania Narkomanii – w ubiegłym roku dochody te wynosiły blisko 3 000 000 zł.
            Mając świadomość wielkiego znaczenia i konieczność wspólnych działań szkół, Kościoła, organizacji pozarządowych, świetlic socjoterapeutycznych w zakresie wychowania zdrowej młodzieży, organizowanych i realizowanych jest wiele zadań z zakresu profilaktyki i rozwiązywania problemów uzależnień oraz innych patologii społecznych. W działaniach tych podejmuję współpracę z parafiami oraz stowarzyszeniami katolickimi z terenu naszego miasta, które przynoszą wymierne efekty. Corocznie organizowany jest otwarty konkurs ofert (ogłaszany na stronie internetowej Bytomia), na realizację programów z omawianego zakresu; w ubiegłym roku dofinansowano projekty na łączną kwotę 130 000 zł.

 

                                                                           PREZYDENT MIASTA

                                                                                 (-) Mgr Piotr Koj

_________________________________

Nasz znak: WO.I - IW - 0717 - 53/2009                                                                                   Zabrze, dnia 2009-04-02

Prezydent Miasta Zabrze

                                                                                                                                      Pan Piotr Gawor
                                                                                                     Prezes SDRK DG
                                                                                                     Stowarzyszenie Rodzin Katolickich
                                                                                                     Diecezji Gliwickiej
                                                                                                     Organizacja Pożytku Publicznego
                                                                                                     44-100 Gliwice ul. Łużycka 1

Dotyczy: Funkcjonowania sklepu z tzw. dopalaczami na terenie miasta Zabrze

W związku z pismem znak sprawy: 26/w/St.R.K/ZG/09 w sprawie funkcjonowania sklepu z tzw. dopalaczami na terenie miasta Zabrze przewsyłam odpowiedź w przedmiotowej sprawwie Wydziału Spraw Obywatelskich referatu Działalności Gospodarczej Urzadu Miejskiego w Zabrzu.

 

                                                                                                                                                  Z poważaniem

                                                                                                                             Prezydent Miasta

                                                                                                                  (-) Małgorzata Mańka-Szulik

 

 

Urząd Miejski w Zabrzu
Wydział Spraw Obywatelskich
Referat Działalności Gospodarczej

                                                                                                                                                    

                                                                                                                                       Wydział Oświaty

                                                                                                             w miejscu

 

Dot.: Odpowiedzi na pismo w sprawie funkcjonowania sklepu z tzw. Dopalaczami na terenie miasta Zabrze

W odpowiedzi na Państwa pismo informuję, że firma prowadząca sklep "Dopalacze" na terenie naszego miasta nie figuruje w tutejszej ewidencji działalności gospodarczej i nie występowała w Urzędzie Miejskim w Zabrzu z wnioskiem o zgłoszenie działalności.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami - Ustawa z dnia 19 grudnia 2008 r. o zmianie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz. U. Nr 18, poz. 97) - przedsiębiorca rejestruje działalność zgodnie ze swoim miejscem zamieszkania. Sklep "Dopalacze" jest jedynie jednym z wielu miejsc prowadzenia tej działalności w Polsce. W związku z powyższym, decyzję o ewentualnej odmowie wpisu do ewidencji powinna wydać gmina właściwa ze względu na miejsce zamieszkania przedsiębiorcy.

                                                                                                                                                               Kierownik Referatu

                                                                                                                                                        (-) mgr Magdalena Wloka
 

  Na nasze pisma do prezydentów miast w sprawie sklepów z dopalaczami zaczynają reagować również dyrekcje szkół

Zamysłem naszym było, by kopie pism do prezydentów dotarły przez Wydziały Edukacji Urzędów Miejskich do dyrekcji szkół. Jako pierwsza (miejmy nadzieję, że nie ostatnia)  zareagowała wicedyrektor jednego z gimnazjów w Gliwicach. Po uzyskaniu zgody Autorki podamy jej nazwisko i  nazwę gimnazjum. Na razie traktujemy pismo, jako głos w rozpoczetej dyskusji:

W odpowiedzi na państwa pismo z dnia 10.03,2009 r. informujemy, że pracownicy gimnazjum podzielają państwa niepokój o prawidłowy rozwój młodzieży. Lokalizacja szkoły powoduje, że borykamy się z wieloma i to różnorakimi problemami (specyficzna dzielnica Gliwic - duże bezrobocie, brak opieki wychowawczej rodziców, kumulacja uczniów z problemami - trafiaja do nas dzieci, z problemami, z dwóch sąsiednich szkół podstawowych, agresja wśród dzieci i ich opiekunów... itp). Jesteśmy świadomi tego, że uczniowie próbują szukać ucieczki od problemów popadając w uzależnienia, Część naszych uczniów pali papierosy, co najmniej kilkunastu jest po próbach alkoholowych, zaś o kilku wiemy, że ma za sobą próby narkotykowe. Nasza młodzież jest wyjatkowo kreatywna w poszukiwaniu nowych środków uzależniających (bieluń, acodin... itp.). Zdajemy sobie również sprawę z tego, że barierą zmniejszającą spożycie srodków odurzających nie są już problemy finansowe. Młodzi ludzie w pogoni za dobrami materialnymi samodzielnie zarobkują (roznoszenie ulotek, pomoc osobom starszym), kradną, lub wymuszają od rodziców lub słabszych rówieśników codzienne niewielkie kwoty pieniędzy więc bieżąco uświadamiamy rodzicom, że bezpieczniej jest zaopatrzyć dziecko w drugie śniadanie, niż dać kilka złotych. Rodziców naszych dzieci nie przekonuje tłumaczenie, że ich pociechy nie muszą kupować od dilerów całych działek za kilkanaście złotych lecz mogą w kilka osób złozyć się "na towar". Obawiamy się, że podobna sytuacja będzie miala miejsce w odniesieniu do tzw. dopalaczy.
Dotychczas w gimnazjum naszym
nie były prowadzone działania ogólnoszkolne, poświęcone wspomnianej problematyce.
Z rozmowy z wychowawcami wiemy jednak, że niektórzy z nich ten temat poruszali już na godzinach wychowawczych. Naszym zdaniem problem ten niebył do tej pory problemem wiodącym i dlatego potraktowany był marginalnie. Oczywiście w związku z rosnącym zagrożeniem (otwarcie w Gliwicach sklepu z dopalaczami) zamierzamy tej tematyce obowiązkowo poświęcić godzinę wychowawczą i przeprowadzić pogadankę na zebraniach z rodzicami.
Dziękujemy, za zainteresowanie problemem. 

 


 

Św. Paweł jakiego znam (z widzenia...)

Rok Św. Pawła w Kościele dobiega powoli końca. Do 29 czerwca pozostało jeszcze niewiele ponad dwa miesiące. Dobrze byłoby, gdyby w Stowarzyszeniu pozostały jakieś ślady po tym Roku. Coś już jest, jako że opracowane zostały rozważania Drogi Światła w oparciu o Listy Św. Pawła (tekst znależć można na podstronie Materiały formacyjne) i nabożeństwo Drogi Światła odprawiliśmy podczas jesiennych rekolekcji, we wrześniu 2008 r. w Brennej.

Przy okazji zachęcam do zorganizowania takiego nabożeństwa w kościołach parafialnych. Zarząd Główny może pomóc.

   Proponuję jeszcze inną formę zainteresowania się osobą Pawła z Tarsu. Odpowiedź na pytanie jak on wyglądał pozostaje właściwie sprawą otwartą. Oczywiście wielu sławnych artystów próbowało go przedstawić. Są bardzo znane obrazy i rzeźby. Kto był np. w Rzymie, miał okazję je zobaczyć. Ale Św. Paweł jest na tyle popularną postacią,  że niemal w każdym kościele znajduje się jego wizerunek.

Zachęcam i namawiam zatem wszystkich, którzy przeczytają te słowa, lub dowiedzą się o nich od innych, do wykonania zdjęcia tego najbliższego każdemu z nas wizerunku Św. Pawła.

Chodzi oczywiście o zdjęcia wykonane aparatem fotograficznym cyfrowym, np. znajdującym się w telefonie komórkowym. Zdjęcia przesłane na adres Stowarzyszenia zostaną umieszczone na naszej podstronie Galeria. Nie muszą to być zdjecia artystyczne. Istotne jest, byśmy udokumentowali:

  • wizerunki Św. Pawła znajdujące się w kościołach naszej diecezji (lub w kościołach, które odwiedzamy),
  • nasze zainteresowanie osobą Apostoła Narodów i Rokiem Św. Pawła w Kościele.

  Jeszcze tylko wyjaśnienie tytułu tej informacji. Zawdzięczam go ks. biskupowi Gerardowi Kuszowi. Kiedyś, na poczatku jego biskupiego posługiwania w naszej diecezji, nie będąc pewnym, czy mnie pamięta z poprzednich kontaktów (jeszcze w diecezji opolskiej) , zapytałem, przy okazji jakiegoś spotkania, czy sobie mnie przypomina. Odpowiedział  z właściwym sobie poczuciem humoru: "ależ oczywiście, my się znamy z widzienia - pan mnie już widział."
  Podobnie może być ze Św. Pawłem. Kiedyś, gdy się spotkamy (co jest możliwe i zależy tylko od nas), może nam powiedzieć: "my się znamy z widzenia - nie jeden raz
mnie widziałeś, a  w Roku Pańskim 2009. nawet fotografowałeś."

Piotr Gawor       


 

Przy parafii katedralnej działa Punkt Porad Prawnych, który powstał z inicjatywy koła katedralnego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich.

Bezpłatne porady są udzielane w każdy wtorek od 17.00 do 18.00 w Centrum Edukacyjnym im. Jana Pawła II.  Ze względu na znaczną liczbę zainteresowanych poradami wymagane jest wcześniejsze zgłoszenie się  pod numerem telefonu 032 335 11 04 w. 21 (CE im. JPII). Należy także  zapoznać się z  "Zasadami udzialnia porad..." i zaakceptować te zasady (dostępne na portierni CE).


 

Pielgrzymka Benedykta XVI do Francji według „Dziennika”

Jeden Polak, trzech Francuzów i perspektywa interesującego życia pozbawionego sensu

 

Robert Krasowski: Śmierć Boga nad Sekwaną...

Emmanuel Todd: Papież nikogo nie obchodzi...

Michel Onfray: Religia nie może być dla nas oparciem...

René Girard: Kryzys Zachodu sprzyja odrodzeniu religii...

 

Robert Krasowski, redaktor naczelny „Dziennika”, wie jaka jest prawda o wizycie Benedykta XVI do Francji. Jest inna od opisanej w depeszach agencji prasowych i w prawicowej prasie francuskiej, inna niż opisana np. w naszym Gościu Niedzielnym. Naczelny „Dziennika” wie lepiej i w Magazynie Idei „Dziennika” „EUROPA” z 20-21.09.2008 r. wieści śmierć Boga nad Sekwaną. Robi to nawet z większym przekonaniem niż dwóch z trzech wymienionych na wstępie Francuzów. Według Krasowkiego Wojtyły we Francji się bano. Ratzinger zaś nie pojechał ewangelizować, lecz przekonywać do prawa do własnego istnienia. Nie wiadomo wprawdzie kogo miałby Benedykt XVI przekonywać: siebie samego, francuskich katolików, Francuzów w ogóle, ale brzmi ładnie. Nie wiadomo, czy współczuje katolikom we Francji, czy też sobie z nich kpi pisząc, że biją się tylko o to, żeby nie musieć wstydzić się tego, że są katolikami – wrogami rozumu i laickiego państwa. Nie wiadomo też kogo chce uspokoić lub komu dodać animuszu pisząc: Przede wszystkim nie ma sensu żywa wciąż obawa, że polski Kościół jest groźny, że trzeba się przed nim bronić. Jest dokładnie odwrotnie – polski Kościół uczestniczy w tej samej logice słabnięcia co cały europejski katolicyzm. Wiadomo natomiast, że nie ma monopolu na wiedzę, a prorok z niego chyba marny. To taka dziennikarska retoryka, od której p. Krasowski się odżegnuje.

To pewnie Emmanuel Todd, francuski historyk, demograf i antropolog, dał podstawę Robertowi Krasowskiemu do powyższych wieszczeń pisząc: Kościół od dawna nie jest już potęgą. (...) Jestem zresztą pewien, że komunizm doprowadził do odrodzenia Kościoła także w Polsce. I że w ostatecznym rozrachunku Kościół nie przeżyje upadku komunizmu. Wystarczy przyjrzeć się statystykom narodzin w Polsce, by stwierdzić, że u was Kościół praktycznie nie istnieje. Ostatnie zdanie jest gorzką pigułką do przełknięcia dla nas, dla rodzin w Polsce, dla Stowarzyszeń Rodzin Katolickich (dla naszego też) i dla Duszpasterstwa Rodzin. Musimy tę pigułkę przełknąć, choć Todd upraszcza zagadnienie. Nie uwzględnia różnic w polityce państwa francuskiego i polskiego wobec rodziny. Fatalna sytuacja demograficzna Polski jest w dużym stopniu efektem braku polityki sprzyjającej rodzinie, a bywało i nadal bywa – prowadzenia przez kolejne ekipy rządzące polityki antyrodzinnej.

Nie można się zgodzić ze zdaniem Todda, jakoby papież nikogo nie obchodził. Obchodzi i w Polsce i we Francji i nie są to tylko nostalgiczne rytuały i fakt medialny. Myślę, że sam Emmanuel Todd należy do tych, których papież i Kościół jednak coś obchodzi, tylko, że nie zadbał w odpowiednim czasie o swoją nadzieję, a Kościół postrzega wyłącznie w kategoriach instytucjonalnych i socjologicznych. Bo jak odczytać jego słowa: Instynkt życiowy przetrwał, a życie w obecnych czasach – choć pozbawione sensu – może być interesujące. Do czasu przynajmniej, gdy – w obliczu braku ubezpieczenia metafizycznego – zostanie nam system ubezpieczeń społecznych, który pozwoli korzystać w sposób rozsądny z naszego życia pozbawionego sensu. Tak, tak, do czasu. A co potem? Nie spytam już o ów system ubezpieczeń społecznych i o rozsądny sposób korzystania z niego.

Michel Onfray, francuski filozof zaliczany do nurtu nowego ateizmu jest wyznawcą marksistowskiego przekonania, że religia jest opium dla mas, że religia nie może już być dla nas oparciem. Jego zdaniem tłumy witające Benedykta XVI we Francji nie są sygnałem odrodzenia Kościoła pod jego rządami, ale jedynie symptomem kryzysu moralnego we Francji. Francuzi już tacy są, że obojętnie, czy papież, czy np. Madonna (nie mylić przypadkiem z Matka Bożą!) pojawiliby się na Polach Elizejskich, to wylegliby na ulice. Onfray tęskni za filozofią, która pozwoliłaby wyjść z ery teologicznej, o zbudowaniu cywilizacji postchrześcijańskiej. Zwierza się: Napisałem prawie 50 książek i stworzyłem na prowincji Uniwersytet Ludowy, ponieważ staram się zapewnić postęp tej idei: świat powinien wejść w nową erę filozoficzną. Musimy pracować nad tym, by możliwa się stała duchowość immanentna, czyli filozofia, która pozwoliłaby pominąć religię i całą sferę religijną. To ekscytujące wyzwanie pobudza mnie do działania od 20 lat. Michel Onfray ma obecnie 49 lat. Tak więc pozostaje życzyć mu ekscytacji przez kolejne 20, albo i więcej lat, ale nie sposób oprzeć się przekonaniu, że minie się z sukcesem. Za kolejne 20 lat w Kościele będzie inny papież i Francuzi pewnie znów wyjdą na ulice, by spotkać się nie tylko z nim, ale z Tym, którego reprezentuje.

René Girarda, francuskiego antropologa, filozofa, badacza literatury, jednego z najważniejszych myślicieli współczesnych sukces wizyty Benedykta XVI we Francji nie zaskoczył. Girard traktowany przez lata we Francji z powodu swego katolicyzmu jak intelektualny parias stwierdza, że tłumy zgromadzone w Paryżu i Lourdes są kolejnym świadectwem głębszych zmian w ludzkiej świadomości, które nie ograniczają się wyłącznie do Francji. (...) Paradoksalnie to wspólna wiara może być podstawą integracji Unii Europejskiej. Jeśli nie ona bowiem, to co? No właśnie, co? I dalej pisze: Dlatego teorie zapowiadające ostateczny zanik chrześcijaństwa są z gruntu fałszywe. Warunkiem porzucenia religii jest bowiem bardzo długi okres dobrobytu i stabilności, który przekonałby masy, że przyszłość ludzkości pozostaje niezagrożona. Obecnie nic na to nie wskazuje – stoimy u progu wielkiego kryzysu. Tym co w najbliższej przyszłości zdominuje ludzkie myślenie, będzie problem kosztów, jakie w końcu zapłacimy za dotychczasowy rozwój technologiczny. Stopniowy upadek wiary we wszechmoc człowieka znajdzie swoje odzwierciedlenie w odrodzeniu religii.

Cofnijmy się w czasie o blisko dwa tysiące lat. Do Aten, jednego z centrów ówczesnego świata kulturalnego przybywa niepozorny Żyd imieniem Paweł (do niedawna Szaweł). Kiedy mieszkańcy Aten wzięli go na Areopag na spytki, powiedział im tak:

Widzę, że jesteście ludźmi pod każdym względem religijnymi. Przechadzając się bowiem widziałem czczone przez was bóstwa. Natrafiłem też na ołtarz z napisem: „Nieznanemu Bogu”. Ja właśnie głoszę wam Tego, którego wy, nie znając, czcicie. Bóg, który stworzył świat i wszystko, co się na nim znajduje (...) z jednego człowieka wywiódł wszystkie plemiona ludzkie, aby zamieszkały całą ziemię. Określił też im właściwy czas (...) aby szukały Boga, czując Jego obecność, i aby Go znalazły, bo rzeczywiście jest On niedaleko każdego z nas. W nim bowiem żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak to też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: „Jego bowiem rodu jesteśmy”. (...) Mimo, że był okres nieznajomości Boga, wzywa On teraz wszędzie wszystkich ludzi, aby się nawrócili; wyznaczył bowiem dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez Człowieka, którego w tym celu powołał, czego wiarygodność potwierdził dla wszystkich, wskrzeszając Go z martwych. (Dz 17, 22-31)

Reakcja była charakterystyczna: jedni naśmiewali się, a inni mówili: „O tym posłuchamy cię kiedy indziej” (...) Niektórzy jednak ludzie przyłączyli się do niego i uwierzyli. (Dz 17, 32, 34)

Potem odszedł i zostawił ich sam na sam ze swoim myśleniem, naśmiewaniem się i lekceważącymi machnięciami ręką. Minęły setki lat. Po ołtarzach poświęconych bóstwom nic nie zastało, a jeśli zostało, to w charakterze zabytków, wspomnienie o ludzkim sposobie ówczesnego myślenia. Do różnych centrów i prowincji współczesnego świata, m. in. do Paryża, przybywają niepozorni następcy innego Żyda – Piotra, noszący różne imiona, a to Paweł VI, a to Jan Paweł II, a to Benedykt XVI i widząc wielość ołtarzy poświęconych bóstwom wskazują na Nieznanego ciągle Boga.

Ja wiem, że jako prezes SRK DG na stronie internetowej, której prawie nikt nie odwiedza, nie jestem równorzędnym partnerem do dyskusji z redaktorem naczelnym ogólnopolskiego „Dziennika” o nakładzie pewnie kilkusettysięcznym, i myślicielami francuskimi, ale może warto i trzeba zwrócić uwagę na to o czym się mówi i pisze w związku z ważnymi wydarzeniami w Kościele Katolickim. Tym bardziej, że jest Rok św. Pawła, a my w naszym Stowarzyszeniu próbujemy podejmować się roli adresatów i listonoszy listów św. Pawła.

PG


 

Cytat ze strony głównej z Listu do Rzymian (2, 3-4), na piątek 6 lutego 2009 r.:

Czy uważasz człowieku, który sądzisz postępując w ten sposób, a sam dopuszczasz się tego samego, że unikniesz sądu Bożego? A może nie doceniasz ogromu Jego dobroci, cierpliwości oraz łagodności, i nie rozumiesz, że Boża łagodność prowadzi cię do nawrócenia?


Tekst ten pochodzi z najnowszego Przekładu (NnP) Nowego i Starego Testamentu Towarzystwa św. Pawła. Ten sam fragment w Biblii Tysiąclecia (BT) ma postać:

Czy myślisz, człowiecze, co osądzasz tych, którzy się takich rzeczy dopuszczają, a sam czynisz to samo, że ty unikniesz potępienia Bożego? A może gardzisz bogactwem dobroci, cierpliwości i wielkoduszności Jego, nie chcąc wiedzieć, że dobroć Boża chce cię przywieść do nawrócenia?

A według Przekładu Ekumenicznego na Trzecie Tysiąclecie (PE) jeszcze trochę inaczej:

A może liczysz na to, czlowieku, który sądzisz tych, co tak postępują, a czynisz to samo, że unikniesz sądu Boga? A może lekceważysz bogactwo Jego dobroci i cierpliwości, i wielkoduszności, zapominając o tym, że dobroć Boga prowadzi cię do nawrócenia?

Warto czytać Listy św. Pawła (i nie tylko) w rónych przekładach. To wzbogaca. Trzy różne określenia na nasz stosunek do postawy Boga względem nas. Można nie doceniać, gardzić albo lekceważyć.

To jest przestroga Pawła pod adresem Rzymian. Pod naszym adresem też.

PJ


 Jak co roku trwa okres składania rocznych zeznań podatkowych. Kolejny raz zwracamy sie do członków Stowarzyszenia, do jego sympatyków i do wszystkich ludzi, dla których rodzina jest wartością, o przekazanie Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich Diecezji Gliwickiej setnej części swojego podatku. Robimy to już piąty rok i jesteśmy wdzięczni za każdą wpłatę (dawniej) i każdą deklarację (od ubiegłego roku). W tym roku w deklaracji podatkowej można wskazać cel, na jaki przekazuje się część swojego podatku. W każdej parafii, jeśli tylko istnieje w niej koło SRK DG, można uzyskać środki na określoną pomoc rodzinom potrzebującym, lub wsparcie działań integrujących rodziny w parafii, które bezpośredniej pomocy nie potrzebują. Cieszy fakt, że możliwości wspólnej działalności się poszerzają. Bardzo dużo, o ile nie wszystko zależeć zaczyna od nas, od naszej aktywności i naszych chęci niesienia pomocy drugiemu. W bieżącym roku, roku 15-lecia Stowarzyszenia, akcję zachęcania do wpłat na nasze potrzeby 1% prowadzimy pod hasłem:

SRK DG 1994-2009

15 lat w służbie rodzin

5 lat jako OPP

100% nadziei

na 1% podatku!

Szczegóły w zakładce 1%

PG


 W ramach roli listonoszy Listw św. Pawła, do podjęcia się której zachęceni zostaliśmy podczas jesiennych rekolekcji w Brennej, proponujemy codziennie krótki fragment jednego z listów. Pamiątką rocznicowego spotkania w Niedzielę św. Rodziny w Zabrzu (zapraszamy przy okazji do odwiedzenia galerii zdjęć z tego spotkania) jest książeczka "Dobrego dnia ze św. Pawłem Apostołem". Każdy uczestnik tamtego spotkania ją ma. Od dziś postaramy się na stronie głównej zamieszczać codziennie fragment przypadający zgodnie z tą książeczką na dany dzień. Zachęcamy do podzielenia się refleksją nad tym fragmentem, którą można przesłać pocztą elektroniczną na adres srkdg@kuria.gliwice.pl lub wykorzystując zakładkę Kontakt. Będziemy je zamieszczać w zakładce Formacja.


» Rocznicowa Msza Św. w intencji członków Stowarzyszenia odprawiona zostanie w gliwickiej katedrze w niedzielę, 25 stycznia 2009 r., o godz. 12,30'

 


 

« Powrłt na stronę głłwną