Wielkopostne słuchanie Norwida i Chopina
Właśnie mija IV Niedziela Wielkiego Postu – Laetare. Prawdopodobnie niewiele już osób mierzy na co dzień czas Niedzielami Wielkiego Postu, ale warto się tej mierze przyjrzeć. Niedziela Laetare (łac. radować się) nazwana została od początkowych słów antyfony na wejście: „Wesel się, Jeruzalem! (…) Cieszcie się i weselcie, którzyście się smucili”, i jest jak widać dniem radości (stąd różowy kolor szat liturgicznych).
Warto było pójść do gliwickiej palmiarni na ostatnie już tegoroczne wiosenne spotkanie z Chopinem na „gliwickiej Majorce”, jak nazwał ten cykl koncertów prowadzący je Jan Popis. Warto było pójść dla piękna muzyki Chopina, w wykonaniu Zbigniewa Raubo, i warto było pójść dla recytacji poezji Cypriana Kamila Norwida w interpretacji Anny Polony. Nie wiem, czy było to zamierzone, ale całość nieoczekiwanie dobrze wpisała się w ducha IV Niedzieli Wielkiego Postu. Radość (a może satysfakcja) ze spotkania z sztuką, z pięknem muzyki, dopełniła się refleksją nad niemal rekolekcyjną wymową fragmentów Promethidiona Norwida:
Kształtem miłości piękno jest – i tyle.(…)
Bo nie jest światło, by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy – praca, by się zmartwychwstało. (…)
– Co piękne, nie jest to – mówi Maurycy –
Co się podoba dziś lub podobało,
Lecz co się winno podobać; jak niemniej
I to, co dobre, nie jest, z czym przyjemniej,
Lecz co ulepsza…
C.K. Norwid, Promethidion 115; 183-186;50-54
PG
3.04.2011