Ekscelencje !
Pleni Titulo Wielebni Księża
Czcigodne Siostry
Pogrążona w smutku Rodzino
Wszyscy zgromadzeni na modlitwie za spokój duszy śp. księdza Herberta
Przyjaciele, Wychowankowie
i MY Z NIEGO WSZYSCY
Mając wzruszenie i niepokój w sercu, pragnę przemówić w imieniu przyjaciół i kilku pokoleń wychowanków zmarłego śp. księdza Herberta, bowiem MY Z NIEGO WSZYSCY – tak bowiem zatytułowaliśmy pozycję książkową wydaną na Złoty Jubileusz Kapłaństwa ks. Herberta. Dzisiaj mam okazję wyrazić z głębi serca wdzięczność i podziękowanie JE ks. biskupowi Janowi Wieczorkowi pierwszemu ordynariuszowi diecezji gliwickiej za wielką życzliwość i wsparcie jakiego nam przy tej okazji udzielił.
Książka jest prawdziwym świadectwem i dokumentem o życiu i dokonaniach Śp. Zmarłego ks. Herberta, który w latach trudnych a nawet niebezpiecznych dla duszpasterza i jego wychowanków otaczał nas opieką duszpasterską. Wówczas to śp Herbertowi nadaliśmy konspiracyjne imię Szef.
Pamiętamy, że po nieudanych wcześniej próbach stworzenia duszpasterstwa akademickiego w Zabrzu, biskup opolski Franciszek Jop w roku 1958 delegował ks. Herberta do tego miasta. Zadanie które zostało mu zlecone nie było łatwe. W tym mieście od niespełna 10-ciu laty powołano uczelnię Śląska Akademię Medyczna im. Ludwika Waryńskiego w Rokitnicy wówczas noszącej przymiotnik – Bytomska. Mury Akademii opuściły już dwa roczniki absolwentów. Nie było zorganizowanej opieki duszpasterskiej studentów, brakowało jej również dla studentów Politechniki Gliwickiej. Październikowa odwilż po okresie stalinowskim kończyła się, wprawdzie Prymas Polski odzyskał wolność i powróciło nauczanie religii w szkołach, to tworzenie duszpasterstwa studentów napotykało na liczne przeszkody. Czas nie sprzyjał.
Dziś po 65 latach nie ma przesady aby stwierdzić, że Śp. Herbert nasz Szef, był nie tylko twórcą Duszpasterstwa Akademickiego w Zabrzu a nieco później również w Gliwicach.
Uczelnie były młode, bez tradycji w opiece nad studentami. Młody i bez doświadczenia był też przybyły duszpasterz, jednakże tryskał On zdrowiem. Nie brakowało mu nie tylko zapału, ale i przekonania o konieczności spełnienia powierzonej mu misji. Nie brakowało mu też niepokoju i chwil zwątpienia – czy podoła zadaniu. Mieszkał bardzo skromnie, w niewielkim pokoju, bez łazienki, na poddaszu budynku parafialnego przy parafii św. Anny w Zabrzu.
Już na początku swojego pobytu miał pokaźną bibliotekę a w zbiorze liczne pozycje literatury historii kościoła, filozofii, logiki, a także beletrystyczne. Biblioteka wciąż się rozrastała zajmując wolne przestrzenie.
Tworzeniu duszpasterstwa oddał swoje życie. Przez całe lata z wielką gorliwością je tworzył, poszerzał i wzniósł na intelektualne wyżyny. Początkowo główne spotkania z studentami i pracownikami nauki odbywały się przy parafii św. Kamila w Zabrzu i kościele parafialnym w Rokitnicy. Z biegiem czasu takie spotkania miały miejsce również przy innych parafiach Zabrza, Bytomia a później i Gliwic.
- … MY Z NIEGO WSZYSCY….
Dzięki Naszemu Szefowi poznawaliśmy nauki Soboru Watykańskiego II, encykliki kolejnych Papieży, prądy filozoficzne w kościele ale też i te zwalczające kościół, mogliśmy pogłębiać wiedzę religijna i swoją wiarę. Przybliżał nam historię chrześcijaństwa, teksty biblijne, odkrycia archeologiczne, nowe zdobycze naukowe w fizyce, jego konikiem była entropia..
Był niestrudzony w swoich dociekaniach, krytycznym spojrzeniu na otaczający świat, poszukiwaniu prawdy i dobra, kształtowaniu kręgosłupa moralnego i odpowiedzialności za słowa i czyny każdego z nas, nie wyłączając reprezentantów kościoła. Mówił do nas „ każdy z nas powinien być taki aby siebie nie oszukiwać” mówił: „TY – oznacza, że uznaję odrębność drugiego człowieka, uznaję pełnię jego człowieczeństwa”.
Organizowane przez śp. ks. Herberta spotkania dyskusyjne, rekolekcje, dni skupienia, wyjazdy i obozy turystyczne na długie lata stał się wzorem różnorodności form pracy duszpasterskiej wśród akademików.
Nie zaprzestał swojej pracy mimo ciężkiego kalectwa, które Go dotknęło w pełni sił twórczych przed 30 laty. Dawał przez te lata dowody poświęcenia dla sprawy której był oddany. Nic zatem dziwnego, że zdolności organizacyjne poparte osobistym przykładem duszpasterza skupiało coraz więcej studentów i pracowników naukowych, łaknących wiedzy religijnej podawanej przez oczytanego, pełnego wiary kapłana.
.
Kiedyś A. Mickiewicz pisał:
… „ilekroć z Prus powracam, chcąc zmyć się niemczyzny,
Wpadam do Soplicowa, jak w centrum polszczyzny
Tam się człowiek napije, nadyszy ojczyzny..”
Tak też było i z nami. Po upływie lat, od ukończenia studiów, wielu z nas wciąż powracało do Zabrza a później do Gliwic do swojego Szefa. Czyniły to również małżeństwa i rodziny absolwentów, jak też i kolejne ich pokolenia. Wracali często, sam to też czyniłem.
Wracali bo mieli do Kogo wracać, On Nasz Szef był dla nas jak dla Mickiewicza ojczyzną. Był On ojcem duchowym naszych usiłowań odnajdywania wciąż godnych celów życia, rozwiązywania pojawiających się trudności życiowych, poszukiwania rozwiązań a także dzielenia się radościami. Tak, mieliśmy wielkie szczęście!.
Dziś z wielkim żalem żegnamy naszego Przyjaciela, przyjaciela człowieka, któremu On zaszczepiał wciąż na nowo nadzieję.
… MY Z NIEGO WSZYSCY….
Nie moglibyśmy tak myśleć, ani mówić, ani napisać gdyby nie osoba i życie kapłańskie oraz nauczanie zmarłego naszego Przyjaciela.
Nie musimy udowadniać, że był wyznawcą Chrystusa bowiem życie śp. Naszego Szefa jest dowodem wiary, a Jego Kapłaństwo jest wieczne o czym zapewniają słowa - Tu es sacerdos in saecula seculorum.
Można z całym przekonaniem o śp. Herbercie za św. Pawłem powiedzieć:
bonum certamen certavi, cursum consumavi, fidem servari - w dobrych zawodach wystąpiłeś, bieg ukończyłeś, wiary dochowałeś – (2. list św. Pawła do Tymoteusza)
Herbert, Nasz Szef swoim życiem dawał świadectwo a nas pouczał za św. Pawłem, który w liście do Tymoteusza napisał:
„…to co czynimy dla siebie, umiera z nami, to co czynimy dla innych pozostaje…”
Nauczał nas i temu pozostał wierny do końca aby bardziej być niż mieć.
Pouczał nas: wątpisz – módl się, nie wiesz - szukaj, pytaj.
…MY Z NIEGO WSZYSCY…
hojnie przez naszego Stwórcę obdarowani spotkaniem na naszej drodze życia Kapłana, Nauczyciela, obdarowani Jego przyjaźnią, wzbogaceni wiarą, niezachwiani przekonaniem o Jego wielkości pragniemy Mu z głębi serca podziękować.
Mamy w sercach naszych i umysłach naszych słowa św. Pawła, które możemy odnieść do Naszego Szefa - Mistrza i Nauczyciela i słowa te zachowamy:
…. „ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, bo wiesz , od kogo się nauczyłeś”…
Z głębi serca wołamy i będziemy kierować nasze modlitwy do naszego Stwórcy aby w miłosierdziu swoim przywołał Go przed Swoje Oblicze i pozwolił cieszyć się niebieską nagrodą.
Przyjacielu Herbercie, nasz Szefie ! - Niech pokój Pana będzie z Tobą
Dziękuję za uwagę